O asertywności pisałam już na tym blogu kilka lat wcześniej ale często spotykam się z tym jak bardzo ludzie nie rozumieją czym asertywność faktycznie jest, jak i tego, iż w istocie rzeczy to właśnie umiejętność odmawiania jest cenniejsza niż zgadzania się - jeżeli oczywiście pragniesz żyć w harmonii i w spokoju własnego sumienia.
Najczęściej ludzie myślą, że jeżeli ktoś im czegoś odmawia to jest egoistą, samolubem i skąpcem, bo przecież wszyscy oczekują, że zawsze będziemy mili i chętni do dzielenia się tym, czego ktoś od nas akurat potrzebuje. Jednak nie jest to całkowicie tak, jakby się pozornie wydawało. Ponieważ wola dzielenia się z innymi, czy to w duchu czy w materii, a przyzwalanie na bycie wykorzystywanym i eksploatowanym to całkowicie różne i skrajne dwa stany od których, nie rzadko, zależny jest nasz osobisty dobrostan.
Słowo „nie” jest niczym magiczne zaklęcie, które potrafi naprawdę dużo zmienić w naszym życiu jak i w postrzeganiu innych ludzi, jeżeli tylko nauczymy się je prawidłowo używać.
Współczesny świat to bardzo często przysłowiowa jaskinia zbójców, gdzie każdy z każdym toczy zażartą i przebiegłą walkę o to, kto będzie grał rolę pana a kto rolę jego sługi. I choć ani jedna ani druga rola nie jest tak naprawdę żadną wartością, to wielu ludzi wydaje się tego w ogóle nie zauważać i nie rozumieć. Ludzie starają się wyłącznie podporządkować pod ogólnie obowiązującą zasadę, zamiast nauczyć się być sobą, żyć w zgodzie z samym sobą i z innymi, jednak bez podporządkowywania się niesprawiedliwości. A jeśli przyzwalasz na wykorzystywanie samego siebie przyzwalasz na niesprawiedliwość dokładnie w takim samym stopni jak wtedy, gdy odwracasz wzrok, kiedy ktoś jest krzywdzony, zamiast stanąć w jego obronie i spróbować pomóc.
Bycie asertywnym nie oznacza wcale, że nagle staniesz się nadętym i nieuprzejmym osobnikiem, ignorującym każdego, zapatrzonym jedynie w siebie. Absolutnie tak nie jest. Wręcz odwrotnie! Staniesz się człowiekiem naturalnie sympatycznym i miłym, szanującym siebie i innych ludzi i nieprzekraczającym granic, które określają zarówno twoje osobiste prawo do spokoju i dobrostanu, jak też takie samo prawo dla innych. Ponieważ kiedy szanujemy samych siebie i nie wystawiamy się na krzywdzenie, nie oczekujemy zgody od innych ludzi na krzywdę oraz brak szacunku wobec nich samych. To co dajesz powraca do ciebie – i to dosłownie. Jeżeli więc pozwalasz wykorzystywać siebie samego innym ludziom, których jedynym celem w życiu jest, w taki czy inny sposób żerowanie na cudzych wysiłkach i pracy, to właśnie tacy ludzie będą napływać do twojego życia z każdej strony. Jeśli jednak nauczysz się im odmawiać i sam dokładnie określać kiedy, co i dla kogo pragniesz zrobić, to natychmiast przestaniesz być dla nich łatwym łupem, więc odejdą z twojej przestrzeni. A to dlatego, że osobnicy nadużywający cudzej życzliwości, uprzejmości czy po prostu naiwności, zwykle są też tchórzami bojącymi się konfrontacji z ludźmi silnymi i świadomymi, którzy sami decydują o własnym życiu.
Kiedy więc powinieneś nauczyć się mówić kategoryczne „nie”?
Zawsze kiedy czujesz lub wiesz, że ktoś próbuje cię wykorzystać i oszukać; kiedy po raz enty ktoś przychodzi do ciebie po twoją pomoc, nie bacząc na to czy możesz jej udzielić, lecz gdy ty jesteś w jakiejś potrzebie tej osoby nigdy przy tobie nie ma.
Mów „nie”. Mów to także wtedy, gdy czujesz, że jesteś wyczerpany albo wtedy, gdy czujesz, że to do czego ktoś chce cię nakłonić nie jest „z twojej bajki”, nie współgra z tobą, nie czujesz tego albo wręcz wiesz, gdzieś tam we wnętrzu siebie, że to cię skrzywdzi i nadużyje twojej dobrej woli.
Mów „nie” za każdym razem kiedy coś nie zgadza się z twoim wewnętrzny moralnym kompasem. I to kompletnie nie ma żadnego znaczenia, co w takich okolicznościach powiedzą tak zwani ludzie, ponieważ to nie oni ale TY będziesz ponosić konsekwencje tego, co zrobiłeś wbrew sobie; w niezgodzie z własną duszą i sumieniem; w niezgodzie z własną hierarchią wartości i morale.
Ludzie, którzy ulegają roszczeniowości tego świata są nieszczęśliwi, wyczerpani i wypaleni; egzystują zamiast żyć i odkrywać własne możliwości. Są zrezygnowani, ponieważ uwierzyli, że istnieją wyłącznie po to, aby zaspokajać cudze zachcianki.
Jak więc zatem widzisz, nauczenie się odmawiania ma ogromne znaczenie na drodze osobistego wyzwolenia się z kajdan tak zwanego matriksu. A jednocześnie umiejętność odmawiania wcale niestanie ci na przeszkodzie pomagania innym a nawet umożliwi ci robienie tego lepiej i efektywniej, bo będziesz umiał odróżnić tych, którzy rzeczywiście w jakimś względzie pomocy potrzebują od tych, którzy jedynie na innych pasożytują i wykorzystują ich dla własnych korzyści i wygody. Zresztą po pewnym czasie, jak wspominałam już o tym nieco wyżej, tego rodzaju postaci znikają bezpowrotnie z życia ludzi, którzy w pełni świadomie zarządzają swoim życie i czasem, samym sobą i własnymi zasobami.
Jeżeli dotyczy cię problem ulegania naciskom innych i nie masz odwagi lub wstydzisz się odmawiać a jednocześnie cierpisz z powodu nadużywania twojej dobrej woli to możesz to przełamać poprzez wypowiadanie na głos słowa „nie” najpierw gdy jesteś sam/sama w domu, najlepiej przed lustrem, a potem, kiedy oswoisz się całkowicie z brzmieniem i energią tego słowa w twoich ustach... zacznij go po prostu używać, gdy tylko czujesz, że czegoś na prawdę nie chcesz.
I pamiętaj, że aby coś zadziałało trzeba to najpierw wprowadzić w praktykę. Samo dowiedzenie się jak można uwolnić się od jakiegoś problemu nie sprawi, że ów problem zniknie samoistnie.
Bez twojej świadomej decyzji i bez twojej praktyki nic się nie zmieni a problem nie zniknie, więc jeśli pragniesz zmiany w sobie i własnej przestrzeni rozpocznij praktykę a wtedy ... to TY rządzisz!
Rita Blackwood
Zawsze miałem i mam problem z odmawianiem, bo w ten sposób mnie wychowano. I chociaż mam już blisko cztery dyszki i cały czas pracuję nad własną asertywnością to ciągle jest mi trudno przejąć kontrolę i mówić 'nie' za każdym razem kiedy własnie to powinienem powiedzieć. Bardzo ciężko pozbyć się kotów które dawno temu zostały w człowieka wtłoczone. Ale artykuł dobry i pouczający.
OdpowiedzUsuńCzęsto słyszę od innych że jestem gburem i egoistą bo nie daję się brać na tak zwane piękne oczy ani naciągać na cokolwiek czego nie chcę. Mówię często "nie" i to z wielkim upodobaniem. I szczerze mówiąc mam dokładnie gdzieś co kto sobie o mnie myśli. Mój własny komfort psychiczny jest dla mnie ważniejszy.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz - bardzo ciekawie i tak pięknie po polsku. Zostaję! Dobry blog i dobre tematy. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dawno nie zaglądałam na Pani blog - przestały przychodzić mi od dawna powiadomienia o nowych wpisach, i nie wiem dlaczego bo subskrypcja jest aktywna - ale cieszę się że sobie przypomniałam zajrzeć, bo tyle bardzo ciekawych Pani wpisów znalazłam. Pozdrawiam ciepło, wakacyjnie i słonecznie z Chorwacji
OdpowiedzUsuńLudzie najczęściej są egoistyczni a nie asertywni. Chcą wszystko dla siebie a kogoś innego są skłonni wdeptać w ziemię żeby to "swoje" dostać. Sami nic nie dają z siebie poza podłością, bezczelnością i rozpychaniem się łokciami i kolanami. A im czasy są cięższe tym takich coraz więcej. Sama asertywność jest w porządku tylko że to prawdziwa sztuka tak żyć, żeby mądrze odmawiać ale jednocześnie nie stać się bucem zapatrzonym w siebie. Podziwiam ludzi prawdziwie asertywnych. Myślę że to przejaw wyższej świadomości. Ja niestety najczęściej zgadzam się na to co ktoś ode mnie chce bo jakoś tak głupio mi zawsze powiedzieć nie, nawet jak wiem że powinienem, a potem zwykle dostaję za to po tyłku prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. Super.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że dzisiaj jest trudniej być asertywnym bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ludzie z każdej strony oczekują że ktoś będzie im ustępował w ramach zbyt daleko idącej ale nachalnie lansowanej tolerancji wszystkiego i każdego kosztem siebie samego. Widzę to zarówno w miejscu pracy jak też wśród znajomych aczkolwiek znam kilka osób które przynajmniej starają się być asertywne jednak ich postawa najczęściej odbierana jest przez resztę jako egoizm. Ja nigdy nie umiałam być asertywna choć zawsze chciałam. Mam jednak na to zbyt mało odwagi i zbyt bardzo się boję mówić nie, gdy wiem że wszyscy oczekują ode mnie czegoś innego. Za to podziwiam ludzi, którzy naprawdę to potrafią. To bardzo wielka sztuka. Przynajmniej dla mnie.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog. Dziękuję za dobrą pracę.
OdpowiedzUsuń