Tak
się jakoś dziwnie dzieje, że im bardziej rozwija się cywilizacja
tym mocniej wraz z nią tworzą się rozmaite podziały i awersje
mniej lub bardziej sztuczne, żeby nie powiedzieć urojone.
Społeczeństwa stają się coraz bardziej zafiksowane jedynie na
własnej grupie, idei, religii, płci czy czymkolwiek innym, co w
swoim przekonaniu uważają za właściwe i tym samym traktują tych
„nie swoich” jako coś gorszego i mniej ważnego od siebie. Tak
można by pokrótce określić właśnie szowinizm, bo chociaż
przeciętnej osobie to słowo kojarzy się najczęściej z
określeniem „męski szowinizm” to tak naprawdę szowinizm jest
bardzo pojemny i może odnosić się nie tylko do płci ale także do
narodu, gatunku, generacji czy grupy. Szowinista to z zasady ta
osoba, która bezkrytycznie gloryfikuje własną rasę, płeć, naród
czy grupę pomniejszając przy tym własne wady a wyolbrzymiając
wady strony przeciwnej, gorszej lub mało ważnej we własnej ocenie.
Aby to podkreślić szowinista zawsze będzie starał się ośmieszyć
obiekt swojej pogardy a nawet posunie się do dyskryminacji i
przemocy.
Najczęściej
jednak spotykamy się z określeniem szowinizmu płciowego, gdy
mówimy o kimś, kto czyje się ważniejszy i lepszy ze względu na
własną płeć a płeć przeciwną uważa za zdecydowanie gorszą a
nawet godną pożałowania czego wyrazem jest określenie „męski
szowinista”. Trzeba jednak pamiętać, że szowinistkami bywają
także kobiety i tu nie chodzi jedynie o kobiety gardzące
mężczyznami ale o kobiety... gardzące innymi kobietami.
Kim
zatem jest mizogin? Tak naprawdę to, co często określa się mianem
męskiego szowinizmu w istocie rzeczy jest mizoginizmem, który na
pierwszy rzut oka jest podobny do szowinizmu jednak w gruncie rzeczy
jest czymś, w mojej ocenie, znacznie gorszym od niego. O ile
szowinizm ma swoje korzenie w przekazywanych w danej grupie lub
społeczności, niczym nieuzasadnionych i raczej dość prymitywnych
pojęć i przekonań odnośnie na przykład kobiet o tyle mizoginizm
jest rodzajem zaburzenia psychicznego i wiąże się u swych podstaw
z głębokim urazem bądź rozczarowaniem lub jeszcze innym
doświadczeniem życiowym, którego skutkiem jest nienawiść i
strach wobec kobiet. Mizogin w przeciwieństwie do szowinisty nie
uważa kobiet za osoby gorszego sortu lub mniej inteligentne od
siebie, wręcz odwrotnie, często uważa je za lepsze od siebie lub
co najmniej postawione na tym samym poziomie i to go właśnie w
kobietach przeraża, to sprawia, że stają się one dla niego
obiektami, które będzie zwalczał i jawnie okazywał im swoją
pogardę i wrogość.
Mizogini
jawnie manifestują swoją pogardę i nienawiść do kobiet, dyskryminuję je,
lekceważą, wykazują brak szacunku oraz pozwalają sobie na
publiczne złośliwości wobec nich albo ignorowanie ich obecności.
Mizogini umawiając się z kobietami celowo się spóźniają na
spotkania i nigdy za to nie przepraszają. Nigdy nie dotrzymują
obietnic i zobowiązań składanych kobietom w przeciwieństwie do
tych złożonych innym mężczyznom. Mizogin nie znosi kobiet
mających własne poglądy zwłaszcza, gdy różnią się one od jego
własnego lub stoją w jawnej opozycji do nich.
Zarówno
w życiu prywatnym jak i zawodowym mizogin będzie faworyzował
mężczyzn a ignorował i dyskryminowała kobiety. Nie zawaha się
przed zdradą, oczernieniem, przedmiotowym traktowaniem a nawet
wykorzystaniem kobiety, byle dowieść własnej wyższości lub
władzy. Wobec mężczyzn przejawia daleko idącą pobłażliwość w
sytuacjach w których kobiety bezlitośnie skarciłby lub
skrytykował. W jego ocenie kobiety mają spełniać zachcianki
mężczyzn i znać „swoje miejsce”.
Jako
partner mizogin zrobi wszystko, żeby kobieta nie czuła się w jego
towarzystwie komfortowo; często ucieka się do przemocy fizycznej i
psychicznej wobec kobiety oraz upokarza ją publicznie, stając się
dla niej tyranem. To mizogini uwielbiają wygłaszać o kobietach
urągające im opinie, szydzić z ich wyglądu, zachowań, urody,
inteligencji, starając się je ośmieszyć na wszelkie możliwe
sposoby.
Mizogin
jako szef nie zawaha się przypisać sobie samemu lub swoim faworytom
zasług koleżanek w zespole; przy awansach i podwyżkach zawsze
będzie pomijał kobiety i to właśnie on najczęściej posuwa się
do mobbingu i molestowania wobec pracowników płci żeńskiej.
Żadnej z podobnych rzeczy mizogin nie zrobiłby wobec innego
mężczyzny!
Kobiety
pracujące u szefa mizogina nigdy nie osiągną żadnego zawodowego
rozwoju i sukcesu niezależnie od tego, jak bardzo będą się
starały. Kobiety w związku z mizoginem będą wiecznie zaszczutymi,
samotnymi i nieszczęśliwymi osobami, niepewnymi jutra oraz własnej
wartości, uzależnione od kaprysów swojego tyrana. Jak zatem widać
mizogini w przeciwieństwie do szowinistów są wielokrotnie bardziej
niebezpieczni a życie w ich pobliżu lub razem z nim może być
prawdziwą drogą przez piekło.
W
przeciwieństwie do szowinizmu, mizoginizm można leczyć lecz jest
mały haczyk - to sam zainteresowany musi uznać, że coś jest z nim
nie tak i zgłosić się na terapię. Niestety najczęściej mizogini
uważają swoje nastawienie do kobiet i postępowanie za zupełnie
normalne i tym samym rzadko zgłaszają się do psychoterapeutów po
pomoc. Znacznie częściej jednak lądują tam jego ofiary...
W
walce z postępowaniem mizogina ważna jest reakcja środowiska.
Milcząca zgoda i bierność wobec wygłaszanych przez mizoginów
poglądów oraz zachowań uwłaczających godności innego człowieka
jest tylko utwierdzaniem mizoginów w przekonaniu o słuszności ich
postaw i poglądów. Jedynym sposobem do nakłonienia mizogina do
zastanowienia się nad sobą samym jest jasny i stanowczy sygnał o
niepodzielaniu i nieakceptowaniu jego poglądów i postępowania
przez otoczenie. Niestety w dzisiejszych czasach obserwowany jest
znaczący wzrost zachowań mizoginicznych przy biernej postawie
społeczności co nie wróży zbyt dobrze na przyszłość. Jeżeli
nie chcemy w nadchodzącej przyszłości żyć w społeczeństwie
anarchicznym i popadającym w skrajności i dyskryminację, to
powinniśmy zwrócić większy nacisk na postawy takie jak mizoginizm
i szowinizm zanim coś wymknie się nam ostatecznie spod kontroli.
R.C.Blackwood
Coraz więcej facetów tak ma a im młodszy tym bardziej coś z nimi nie tak w odniesieniu do kobiet, ale wyraźnie też przybywa bab o podobnie chorym nastawieniu do innych kobiet. Wyraźnie coś jest z ludźmi nie porządku.
OdpowiedzUsuńTego rodzaju postawy zawsze mają początek w domu - jak mąż żony nie szanuje, nie troszczy się o nią i nie okazuje jej uczuć a ona to toleruje a dzieciaki to widzą to później jak dorastają mają takie samo pogardliwe podejście. Ludzie zapominają, że aby człowiek coś wartościowego reprezentował sobą w życiu dorosłym najpierw trzeba go dobrze wychować w dzieciństwie wpajając prawdziwe wartości człowieczeństwa i sensu życia. Wtedy ludzie będę się szanować wzajemnie i wspierać okazując troskę. To tylko tyle i aż tyle jednocześnie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w całości ale do tego jeszcze trzeba dodać ostrą propagandę medialną która patologizuje umysły ludzi i to nie tylko młodych.
UsuńMam prawie osiemnaście lat, chodzę do jednego z najlepszych liceów ogólnokształcących w Krakowie do którego uczęszcza wiele dzieci znanych i zamożnych osób, mówię o tym dlatego, że ogólnie uważa się że złe wychowanie, brak kultury i taktu to przywara ludzi z tak zwanego marginesu - to nie jest prawda. Teraz większość młodzieży z takzwanego dobrego domu jest tak prostackich i zdziczałych że zwykli prostacy mogliby się wyłącznie zawstydzić. Większość chłopaków z mojej szkoły traktuje dziewczyny gorzej niż szmaty to się tyczy nie tylko dziewczyn ze szkoły ale w ogóle każdej. Patrzą na nie i mówią o nich jak o przedmiotach, jak dziewczyna jest "łatwa" to ma w szkolę opinię dziwki i przechodzi z rąk do rąk z imprezy na imprezę, jak dziewczyna chce się szanować to jest obiektem kpin i ostracyzmu zarówno ze strony chłopaków jak i dziewczyn. Dziewczyny lansują się w szkole jak bułki w hipermarkecie i robią zakłady która którego chłopaka wyrwie, do tego prochy, upijanie się do nieprzytomności na każdej imprezie i niepojęty materializm i interesowność. Kiedy składałem papiery do tego liceum myślałem, że trafię do niemal elitarnej szkoły i poznam wielu fajnych ludzi tym czasem okazało się, że trafiłem do czegoś co można nazwać wylęgarnią megalomanów, egoistów i cwaniaczków mających się za pępek świata ale niczego sobą nie reprezentujących. Normalne dzieciaki mają w tej szkole albo przesrane albo są gdzieś na marginesie szkolnego życia, Nauczyciele nic z tym nie robią bo albo mają to gdzieś albo wychodzą z założenie, że nie będą się wychylać przed szereg. Spośród kilkuset uczniów naszej szkoły mam tylko dwóch kolegów i jedną koleżankę z którymi spędzam czas w szkole i czasem poza nią. Jesteśmy normalni, mamy swoje marzenia i plany, mamy też autorytety. Dla pozostałych moich "kolegów i koleżanek" ze szkoły jedynym autorytetem jest kasa i zaliczenie możliwie najwięcej d.... a potem chwalenie się tym gdzie się da. Dzieciaki takie jak my to dla nich co najmniej dziwolągi. Nie wiem jak będzie wyglądał świat jak będę w wieku mojego ojca ale jeśli ludzie będą dalej podążać tym szlakiem co teraz to przyszłość będzie jedną wielką patologią i rozwydrzeniem. Ja nie chcę takiego świata. Myślę, że każdy kto jest normalny, nie tylko w moim wieku, także tego nie chce. 17
OdpowiedzUsuńGdy słucham moich znajomych, którzy mają dzieciaki o tym co się dzieje dzisiaj w szkołach to po prostu się cieszę, że nie mam dzieci. Kiedyś ludzie przeżywali piekło fali w jednostkach wojskowych a ciekaw jestem kiedy wreszcie się ktoś zabierze za patologię jaka kwitnie we współczesnych szkołach? A może komuś bardzo zależy na krzewieniu własnie takich chorych i demoralizujących postaw wśród dzieciaków i młodzieży? Trzymaj się dzieciaku i nie dawaj temu szambu, bądź wspaniałym wyjątkiem w oceanie dziadostwa i rozwydrzenia. Pozdrawiam.
UsuńDzieciaku współczuję ci. Ja do szkoły średniej chodziłem w początkach lat osiemdziesiątych wtedy takie zachowanie młodzieży jakie ty opisujesz było marginesem i same małolaty nie chciały się zadawać z podobnymi elementami, bo to było uważane zwyczajnie za zachowania chore. Teraz jak widzę sytuacja jest odwrócona patole traktowani są jak normalni a normalni są na cenzurowanym i na marginesie. A mówi się, że dzieci i młodzież to przyszłość narodu... Wolę nie wiedzieć jaka w takim razie czeka nas przyszłość jak współczesne dzieciaki dorosną.
UsuńJak tak patrzę na świat to mam takie wrażenie, że XXI wiek będzie należał w całości do wszelkiego rodzaju dewiantów i czubów. Szkoda gadać po prostu co będzie jak się nie obudzimy wreszcie...
OdpowiedzUsuńCo drugi facet w mojej pracy taki jest a najgorsze, że szef także. Każda z dziewczyn traktowana jest przedmiotowo i ciągle w taki czy inny sposób dają nam do zrozumienia, że jesteśmy głupie i mamy słuchać tylko poleceń nie wychylając się. Wcześniej pracowałam w innym korpo i było praktycznie to samo. Tyle się mówi o równouprawnieniu kobiet a w realu jest ciągle jakaś ciemnota pozwalająca wielu facetom wywyższać się i odnosić do kobiet jak patole. To jest naprawdę powszechne i straszne, najgorzej jest że mało kto ma odwagę na to reagować zwłaszcza w pracy.
OdpowiedzUsuńWielu moich znajomych przejawia podobne zachowania wobec dziewczyn. Uważają nawet, że to śmieszne prowokować sytuację w których dziewczyny w taki i czynny sposób zostaną upokorzone albo ośmieszone. Mnie to zawsze oburzało. Mój ojciec zawsze uczył mnie szacunku dla kobiet oraz potrzeby otaczania je ochroną i opieką bo przecież, gdyby nie kobiety nie byłoby ludzi na świecie. Zasługują na naszą miłość i szacunek. Ja w to naprawdę wierzę i tak żyję.
OdpowiedzUsuńMam takiego sąsiada, facet ma się za niebywale ważnego i jest strasznie nadęty, jest jakimś tam prezesiną w jakimś korpo, sposób jego bycia sprawia, że za każdym razem gdy go widzę mam ochotę dać mu w gębę. Ma fajną żonę, miłą, ładną i inteligentną kobietę, czasem rozmawia z moją żoną i od niej właśnie wiem co ta kobieta przechodzi z tym bucem. On ją traktuje gorzej niż gosposię na plantacji a do tego często awantury, uszczypliwe docinki, także publicznie. Moja żona podejrzewa też rękoczyny, bo parę razy widziała ją z dziwnymi siniakami tuszowanymi makijażem. Po prostu totalny cham. Moja żona radziła jej, żeby go zostawiała ale tamta mówi, że nie ma na to sił a poza tym mają dwoje małych dzieci i nie chce niszczyć im domu. Co to za dom gdzie mąż poniewiera własną żoną? Ja ze swoją żoną jesteśmy już razem siedemnaście lat, nie wyobrażam sobie podnieść na nią ręki albo wyzywać jej od najgorszych. Mnie się to w głowie zwyczajnie nie mieści. Owszem niekiedy były między nami spięcia, jak w każdym normalnym małżeństwie, ale potem się przeprosiliśmy, wyjaśniliśmy wszystko i rozwiązaliśmy problem i tyle. A tu... Szkoda gadać. W mojej ocenie tacy faceci jak wspomniany to dla mnie obraza dla reszty normalnych mężczyzn i powinni być przez nas piętnowani na każdym kroku aż coś wreszcie do nich dotrze. Pozdrawiam wszystkie Panie i Panią Autorkę.
OdpowiedzUsuńPracuję w środowisku w którym 95% to mężczyźni a jedynie 5% to kobiety. Branża IT, zachodnia korporacja. Mimo że jestem mężczyzną nie mam dobrego zdania o większości facetów, ponieważ właśnie ta większość dzieli się na dwie grupy: zniewieściałych gogusiów o umysłowości Piotrusia Pana oderwanego od rzeczywistości, ciągle skupionego wyłącznie na samym sobie i unikającego wszelkiej odpowiedzialności za siebie i innych; druga grupa to patologicznie pojmowany macho co oznacza zwykle nadętego buca pchającego się przez życie na chama i po trupach, mającego w pogardzie każdego, kto w jego przekonaniu jest słabszy i mniej znaczy. Za to siebie postrzega jako tego, przed którym każdy powinien walić pokłony. To mieszanka pychy, arogancji i bezczelności przy praktycznie zerowych pokładach męskości,honoru i empatii. Kiedy byłem dzieciakiem mój ojciec i stryj zawsze mi powtarzali "pamiętaj, pewnego dnia założysz własną rodzinę i twoim obowiązkiem będzie, zapewnienie jej bezpieczeństwa, trwałość i dobrobyt. Musisz być silny, mądry i odpowiedzialny, bo człowiek nie rodzi się dla samego siebie ale dla innych. Bądź silny i wytrwały ale nie zapominaj także o tym, iż miarą człowieczeństwa jest wrażliwość na potrzeby i krzywdy tych, którzy nie mogą sobie sami poradzić lub są pod twoją opieką". Zawsze w te słowa wierzyłem i tak jest do dziś. Czuję się spełniony jako człowiek, mąż, ojciec, przyjaciel i jako mężczyzna. Wiem co do mnie należy i to jest dla mnie ważne tak samo jak ludzie, których kocham. Mam wspaniałą, kochającą żonę, trójkę cudownych i mądrych dzieciaków; zbudowałem dom na który zarobiłem własnymi rękami każdy grosz bez zaciągania kredytów; moja rodzina jest zabezpieczona finansowo; mam grupę przyjaciół i krewnych na których zawszę mogę polegać bez wzgląd na okoliczności tak jak oni na mnie. W mojej ocenie to wszystko jest wartością nadrzędną, to na niej buduje się całe życie i to kim się jest. Nie potrzebuję do kogokolwiek być chamem, żeby udowadniać sobie samemu, że jestem ważny i coś tam mogę. Nie potrzebuję zdradzać żony, żeby czuć się spełniony jako facet. Nie potrzebuję poniewierać kimkolwiek, kto nie jest w stanie się przede mną obronić, żeby czuć się silny i niepokonany. Nie potrzebuję, żyć ponad stan żebym ja i moja rodzina żyli dostatnio i bezpiecznie, bo wiem że potrafię na to zarobić samodzielnie. Dla mnie to jest właśnie prawdziwe bycie mężczyzną i to jest prawdziwy sprawdzian czy jesteś coś wart a nie wiedzenie gównianego życia, nie raz jeszcze kosztem innych, i oczekiwanie za to zachwytów i poklasku. I powiem coś jeszcze - to nie prawda, że takich facetów już nie ma, jesteśmy i jest nas jeszcze całkiem sporo tylko w przeciwieństwie do gości opisanych w powyższym artykule, nie wychodzimy na dachy żeby krzyczeć o swojej męskości oraz tym co się nam od świata należy, tylko zwyczajnie zajmujemy się tym, co dla nas jest prawdziwie ważne i dbamy o dobro naszych rodzin i bliskich. I tak właśnie powinno być.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się pański komentarz. Dobrze jest wiedzieć, że w tym zalewie bylejakości i niezwykle miałkich sztucznych wzorców społecznych są jeszcze mężczyźni tacy jak Pan, wiedzący czego chcą i jaka jest ich rola w życiu i w społeczeństwie. Szczerze mówiąc znam jedynie kilku panów o podobnym nastawieniu i przekonaniach do pańskich reszta to, niestety!, ta większość, którą tak perfekcyjnie Pan przedstawił w swoim komentarzu. Życzę wszystkiego dobrego i proszę się nigdy nie zmieniać.
UsuńJa niestety zawsze spotykałam facetów z tej większości, zaowocowało to dwoma rozwodami i pełnym urazem do mężczyzn. Nie potrafię już żadnemu zaufać i nie chcę żadnych stałych związków, bo nie chcę więcej przeżywać piekła życia z małostkowym albo jak w drugim przypadku agresywnym kretynem. Fajnie jest czytać taki wpis jak pana Sebastiana tylko czy aby na pewno to nie jest jedynie jego wyobrażenie o samym sobie i czy jego żona powiedziałaby o nim takie same superlatywy? Nie wiem, nie jestem przekonana. Może dlatego, że nigdy nie spotkałam tego rodzaju mężczyzn a może dlatego, że przestałam wierzyć w tak zwanych porządnych facetów. Tak czy siak, jeśli to co pan napisał jest prawdziwe... to bardzo zazdroszczę pana żonie, że ma przy sobie tak wielkie oparcie.
UsuńSuper blog!
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetny artykuł. Myślę, że to już ostatni dzwonek, żeby uświadomić sobie iż pewnych ludzkich zachowań nie wolno tolerować ani bagatelizować lub zasłaniać się tzw. poprawnością. Świat musi się zmienić - ludzie muszą się zmienić na lepsze w przeciwnym razie nic nas dobrego nie czeka.
OdpowiedzUsuńNie chcę być źle zrozumiana ale ogólnie nie lubię facetów. Uważam, że większość jest zwyczajnie nie męska i niczego sobą nie reprezentuje za to ma mocno rozbuchane ego a przy straszliwej nieodpowiedzialności i niedojrzałość wychodzi z tego koszmarny efekt końcowy. Uprzedzając pytania - nie, nie jestem lesbijką.
OdpowiedzUsuńFaceci od dawna zachowują się w niemęski sposób, myślę że to jedna z patologii obecnych czasów gdzie rudzie zatracili prawdziwe miejsce w społeczeństwie i swoją wartość. Ludzie ciągle kogoś udają i naśladują innych jakby nie mieli własnej osobowości a to w końcu demoralizuje. Kiedyś był jasny podział ról, dziś to się zatarło a to powoduje że ludzie są coraz bardziej sfrustrowanie i jeszcze bardziej udają, więc pojawia się też wciąż więcej agresji . Takie jest moje zdanie. Oczywiście ktoś może się z nim niezgodzić.
OdpowiedzUsuńTeraz "faceci" są albo zniewieściali i żałośni albo napompowany sterydami kretyn, któremu się wydaje, że jest jakimś herosem i autorytetem. Zupełnie nie wiem gdzie się podziali normalni mężczyźni wiedzący kim są i po co żyją oraz co mają do zaoferowania światu i bliskim. Naprawdę nie wiem. Mój ojciec był właśnie takim człowiekiem. Zawsze był silnym oparciem dla mojej mamy i dla nas ich dzieci. Miał w naszych oczach wielki autorytet i bardzo wiele nas nauczył mądrych rzeczy o świecie tak samo jak mama. Niestety osiem lat temu zmarł na raka i zostawił po sobie puste miejsce, którego nie można nijak zapełnić. Coraz częściej myślę, że prawdziwi mężczyźni to gatunek na skraju wymarcia. Kiedy patrzę na związki moich znajomych i koleżanek to po prostu chce mi się płakać - albo chroniczny kłamca i łajdak, albo hałaśliwy buc myślący że wszystko jest jego własnością, albo jakaś taka niemota bez własnego zdania i woli którym każdy może dowolnie manipulować. Znam też panów nowoczesnych dla których jedynym przewodnikiem w życiu jest jego własna zawartość spodni, pracuję też z takim który parę lat temu odkrył że jest w istocie kobietą i zastanawia się nad zmianą płci jednak nie przeszkadzało mu to w zawarciu dwóch związków małżeńskich i spłodzenia w nich łącznie piątki dzieci. Dziś rozwodzi się z drugą żoną, przychodzi do pracy umalowany i w damskich bluzkach z polakierowanymi na czerwono paznokciami i jest zdziwiony, że dzieci nie chcą go znać a żona rozmawia z nim tylko przez adwokata. Mój szew kiedyś powiedział, że najchętniej wywaliłby go z pracy ale nie może tego zrobić, bo oskarżą go o homofobię i dyskryminację i będą ciągać po sądach a jemu szkoda na to pieniędzy i czasu. Świat albo zwariował albo jesteśmy faktycznie na finiszu tusz przed końcem. Przepraszam za taki długi wywód ale musiałam po prostu to z siebie wyrzucić. :(
OdpowiedzUsuńJa uważam, że prawdziwych facetów już nie ma tak samo jak nie ma już prawdziwych kobiet. Wszyscyśmy się wypaczyli, zdemoralizowali i zapragnęli bycia kimś kim nigdy nie będziemy. Baby zachowują się jakby były napompowane testosteronem a "faceci" prawie w większości przebrali się w kiecki, jeśli nawet nie w te rzeczywiste to przynajmniej w te mentalne i po prostu, przepraszam za wyrażenie, stali się do dupy. Świat rozpada się na naszych oczach, bo ludzie oddali stery w życiu własnym organom płciowym, pysze i głupocie zamiast mądrości, moralności i człowieczeństwu dzięki temu mamy tak gówniany świat postawiony kompletnie na głowie i tabuny odczłowieczonych ludzi pędzących na złamanie karku za swoimi chorymi urojeniami i ego. Myślę, że cały nasz świat wymaga wielkiego resetu, bo to wszystko zaszło już tak daleko, że inaczej nie da się już tego naprawić. Tukan2220
OdpowiedzUsuńJa znam babkę, która jest mizoginką. To moja była szefowa i nie piszę tego jedynie dlatego, że jej nie znoszę lecz dlatego że to prawda. Praca z nią to była prawdziwa droga przez mękę. Odnosiła się z pogardą do swoich podwładnych ale najbardziej do innych kobiet. Była jak kapo w obozie. Agresywna, nietolerancyjna, złośliwa i podła. Często podpuszczała ludzi albo celowo wprowadzała ich w błąd, żeby potem publicznie sponiewierać taką osobę. Nigdy nie słyszałam, gdy tam pracowałam, żeby ona kogokolwiek pochwaliła za to regułą było publiczne poniżanie i ośmieszanie. Wyzywała ludzi od idiotek, nieudacznic nie zdolnych do zrozumienia żadnego polecenia. Dręczyła ludzi psychicznie. Było wiele przypadków, gdzie dziewczyny dosłownie przez nią płakały. Z jakiegoś powodu prezes firmy ją wychwalał i uważał za niezwykle zdolnego menadżera zupełnie nie widząc jaka jest dla pracowników. W końcu odeszłam stamtąd bo nie mogłam znieść żeby ktokolwiek tak się odnosił do mnie i do innych. Z tego co wiem, to to babsko dalej tam pracuje na tym samym stanowisku. Horror.
OdpowiedzUsuńA ja nie jestem ani mizoginem ani szowinistom. Uważam, że babki są od nas lepsze pod wieloma względami i bardzo je za to podziwiam i szanuję. W moim domu to zawsze kobiety były bohaterkami. Moja mam owdowiała mając 35 lat i została z trzema synami. Sama nas wychowała, sama prowadziła firmę którą tata założył i ją wspaniale rozwinęła. Każdy z nas dostał dobre wychowania, skończył dobre uczelnie i wyniósł z domu prawdziwą hierarchię wartości. Każdy z nas ma także szczęśliwą własną rodzinę, wspaniałe i mądre żony oraz cudowne dzieciaki. A ludzie którzy tego nie doceniają i nie wiedzą jak wielką to daje człowiekowi siłę i motywację do życia, są albo niezwykle zakłamani i próżni albo niezwykle głupi. Jedno i drugie jest dla mnie nieakceptowalne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za fajny blog.