ZMĘCZENIE MATERIAŁU

 Jak niektórzy z Was czujnie zauważyli, ostatnio dość długo nie pisałam na moim blogu. Dopytywaliście się, czy coś się stało i czy będą się pojawiać nowe artykuły. Szczerze mówiąc, musiałam zrobić sobie nieco przerwy, by zastanowić się, czy w obecnej dobie w ogóle jest sens tworzenia takiego bloga jak ten. Bo przecież, nie piszę tu "o niczym" ani nie jestem, dziękować Bogu, celebrytką, której każdy oddech śledzą i komentują miliony. Do tego czas wariactwa plandemicznego sprawił, że upadły dwa najpopularniejsze w Polsce agregatory promujące polskie blogi, co spowodowało, iż zasięgi/pozycjonowanie blogów, nie mających milionowych odsłon, drastycznie spadło, a to wiąże się z gorszym docieraniem bloga do nowych i starych czytelników. 

Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą też, że już jakiś czas temu usunęłam podczepiony do mojego bloga fanpage na fejsiku, a to dlatego że to, co pisałam oraz komentarze czytelników niezbyt podobały się temu dziwnemu facecikowi o wyglądzie szaraka, którego oficjalnie nazywa się twórcą i właścicielem, tego niezwykle popularnego na świecie portalu społecznościowego, którego, niestety, jakość i wartość propagowanych treści ma się nijak do liczebności użytkowników. Wszystko to razem sprawiło, że zaczęłam poważnie zastanawiać się, czy w ogóle pisać dalej ten blog, skoro nie wiadomo jak dalej docierać do odbiorców w zalewie lejącej się z pierwszego planu, miałkiej i odmóżdżającej tandety ogólnie pojętego internetu. Czy ludzie w ogóle będą jeszcze w stanie odnaleźć mój blog, skoro jakby tego było mało sam Blogger, na którym właśnie znajduje się „Ze Skarbnicy Duszy”, już w lipcu wyłącza usługę subskrybowania bloga przez czytelników za pomocą e-maila... No i jak tu panie żyć? No jak?

Szerze mówiąc, czarno to wszystko widzę ale biorąc wszystkie za i przeciw doszłam do wniosku, że dopóki będziecie tu zaglądać i dzielić się ze mną swoimi odczuciami i przemyśleniami, to będę dla Was dalej pisała.

Niestety wciąż cały świat niezmiennie pozostaje w stanie głębokiego delirium, związanego z naszą celebrytką plandemią, więc wszystko co wysuwa się na pierwszy plan, a jest ważne i warte uwagi, niestety ciągle jeszcze wiąże się, w sposób bezpośredni lub pośredni, z tym jednym stanem.

Nie ukrywam, że bardzo to mnie zasmuca.

Każdy czas kryzysu i niepewności jutra działa na większość ludzi destrukcyjnie. Myślę, że w obecnej chwili ludzie znoszą zagrożenia gorzej niż miało to miejsce dawniej, ponieważ jednym z nieszczęść współczesności jest przeładowanie informacyjne, które wywołuje w człowieku otępienie i rezygnację, tworzy w nim nieprawdziwe wyobrażenie, iż wszystko jest już stracone, że nic nie da się zrobić, że można jedynie czekać, aż ktoś inny przyjdzie i zrobi coś za nas, co da pozostałym ocalenie i szanse na jutro. Takie nastawienie i jałowe wyczekiwanie na „cud”, niestety, straszliwie niszczy psychikę, wolę a nawet świadomość własnej wartości. Najmocniej odbija się to, jak zawsze, na ludziach najsłabszych, czyli najmłodszych, seniorach lub osobach z rozmaitymi problemami życiowymi, którzy czują się zostawieni sami sobie i bezradni; zaszczuci zewnętrznymi atakami, których mechanizmów ani celu nie rozumieją. To właśnie oni jako pierwsi ulegają, tak zwanemu, zmęczeniu materiału i poddają się, zapadając w depresję, stany lękowe, wewnętrzną i zewnętrzną rezygnację. Nie widzą sensu i celu jakiegokolwiek działania a do tego boją się nawet próbować je podejmować, aby nie ściągnąć na siebie uwagi zewnętrznego wroga i różnych z tym związanych zagrożeń.

Jedną z grup konsekwentnie niszczoną, przez realia ostatnich 14 miesięcy są ludzie starzy, często zostawieni samym sobie, odizolowani od rodzin i bliskich, zapadają coraz głębiej w niekończącą się spiralę strachu i beznadziei przy jednoczesnym braku wsparcia i opieki. To ostatecznie prowadzi do rozwoju wszelkich chorób, których konsekwencją jest zgon...

Ostatnio, niestety, do tego grona ludzi poddających się ogólnemu zaszczuciu, dołączają także dzieci i młodzież u których coraz szerzej rozwijają się rozmaite stany lekowe, fobie, depresja aż po pełne załamanie, które może skończyć się targnięciem na własne życie. Co tragiczne, tych prób samobójczych oraz samych samobójstw zaczyna przybywać z miesiąca na miesiąc. Psycholodzy alarmują, iż emocjonalne i intelektualne spustoszenie jakie zachodzi w obecnym czasie w najmłodszych pokoleniach naszego społeczeństwa, może przynieść tragiczne skutki z którymi będziemy się borykać całymi dziesięcioleciami, ponieważ, o ile braki w nauce można dość szybko nadrobić, o tyle spustoszeń psychicznych, jakie wywołuje bezprawne przetrzymywanie najmłodszych w domach, nie da się naprawić z dnia nadzień a w wielu przypadkach może to być nieodwracalne i niemożliwe.

Jeszcze całkiem niedawno na ulicach naszych miast pojawiały się tłumy wykrzykujące agresywne hasła pod adresem tych, którzy gwałcili prawo i konstytucję. Zastanawiam się, gdzie dziś podział się ten zapał do obrony Konstytucji i niezbywalnych, przyrodzonych praw, gdy takiej obrony one faktycznie potrzebują tu i teraz? Dlaczego nieliczni, mający odwagę wstać i z podniesionym czołem mówić prawdę, są jeżeli niewyszydzani to zwyczajnie bezmyślnie ignorowani przez tak zwaną większość, kompletnie zindoktrynowaną przez propagandę rządów, wylewaną przez przymilne i usłużne media, wprost na głowy otępiałych ludzi.

Jak daleko można posunąć się w braku szacunku i godności do samego siebie, aby akceptować jawny gwałt, jako narzędzie obrony przed fikcyjnym wrogie i przyzwalać na odbieranie sobie, krok po kroku, nie tylko tych praw stworzonych na drodze rozwoju cywilizacyjnego ale przede wszystkim tych, które każdy przynosi ze sobą w chwili narodzin tzn: prawo do życia, prawo do godności, prawo do rozwoju i stanowienia samemu o sobie oraz własnym życiu, prawo do oddychania, prawo do bycia człowiekiem oraz świadomości, iż na świecie nie istnieje absolutnie nic, co usprawiedliwiałoby jakiekolwiek próby ataku na te wszystkie wartości! Ile razy jeszcze ludzkość będzie powtarzać lekcje z historii, by zapamiętać je na tyle dobrze, i wyciągnąć z nich dość nauki, aby nie powtarzać starych błędów i nie pozwalać sobie na kolejne?

Dziś społeczeństwo pogrążone jest w letargu znacznie głębszym niż ten, w którym znajdowały się narody przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej. Wtedy także większość ludzi wierzyła, że nic aż tak niebezpiecznego nie może się dziać, aby zagroziło to ich własnym domom i ich własnemu światu. Wierzono, że ludzie nauczeni wydarzeniami I Wojny Światowej, nigdy nie powtórzą podobnego błędu. Wierzono, że politycy dojdą do porozumienia i załatwią sprawy tak, aby nic złego się nie stało. Do ostatniego dnia i godziny sprzed wybuchu wojny, pokładano swe nadzieje i los w rękach polityków, wierząc w bezpieczne jutro. Żenili się, chrzcili, planowali swoją przyszłość, lekceważąc wszelkie symptomy zbliżającej się zawieruch, która pochłonęła dziesiątki istnień ludzkich, zdewastowała świat wokół i ostatecznie zupełnie przemodelowała istniejący po wojnie porządek w stosunku do tego sprzed jej wybuchu. No i co? No i nic!

Przez kilkadziesiąt lat po wojnie ludzie celebrowali pewne jej widma niczym relikwia mające być czymś w rodzaju przypominaczy o tym, co może się stać, gdy pewne grupy zapędzą się za daleko w swoich rojeniach i uznają, iż istniejący świat i wszystko co na nim jest, należy się tylko im i nikomu innemu. Jednak te wojenne „świątki przypominające” z czasem spowszedniały a dla kolejnych pokoleń, rodzących się już bez wojennych obciążeń i wspomnień, przestały w ogóle cokolwiek znaczyć. A już na pewno nie wiele więcej, niż rodzaj folkloru okraszonego pustą celebracją, jedynie w okresie ustalonych dat w kalendarzu i nic poza tym.

Po latach uznano, że dawni oprawcy i niszczyciele mogą być awangardą postępu i wskaźnikiem moralności, pouczający cały świat jak funkcjonować praworządnie i nowocześnie na niekończącej się drodze ku ogólnemu postępowi i dobrobytowi. Sprzedano ludziom nowe kity, tym razem bardziej kolorowe i polukrowane, które miały skupiać nieprzerwanie uwagę oraz utrzymywać stałe tempo w gonitwie za niczym, utrwalającej w ludziach zgodę na coraz większe zniewolenie w zamian za ułudę dobrobytu i niezależności. Tymczasem banki, korporacje, media, zakładały kolejne pętle na szyje zaślepionych i oduczonych myślenia ludzi, odbierając im w czasie pokoju więcej, niż udało się kiedykolwiek odebrać ludziom w czasie wojny. Co ciekawe większość uznała to wszystko za coś wspaniałego, pożądanego i wciąż wyczekiwanego. I gotowa jest na wyrzeczenia, aby tylko gonić za podsuwanymi przez „panów tego świata” kolorowymi mirażami szczęścia i dobrobytu.

Co się z nami stało? Zapanowała epidemia zidiocenia? Zostaliśmy zahipnotyzowania? Zrobiono społeczeństwom globalną lobotomię? A może jesteśmy zbyt głupi, aby uczyć się na własnych błędach i zapamiętywać doświadczenia na tyle długo, ażeby nie odważać się więcej na wybór błędnych dróg i powtórki z historii?

Gdy patrzę na niektórych jak wręcz wyją o przyznanie im nowego rodzaju kenkarty jakim jest „paszport” wyznawców kowidianizmu, oraz na to, jak lecą by z własnej woli wystawić ramię pod igłę z niezwykle trefną zawartością, to myślę sobie, że oni sami są odpowiedzialni za los, który ich spotka w niedalekiej przyszłości. Nie wiem w jak bardziej plugawy sposób muszą zostać potraktowani przez tych, którym tak bezgranicznie i bezrefleksyjnie wierzą, ażeby ocknęli się ze swego amoku i zaczęli walczyć naprawdę o własne życie. Szkoda natomiast mi jest osób, które pozwalają na zaszczuwanie siebie przez tych wyznawców nowej wiary, i myślą, że zostali w tym koszmarze sami, więc nie mają odwagi, aby powiedzieć „dość!”.

Na świecie jest nas blisko osiem miliardów ludzi, a pozwalamy sterroryzować się garstce socjopatów, którym służy kolejna garstka, w odniesieniu do populacji świata, amoralnych kreatur, cierpiących na megalomanie i wierzących w to, że gdy uda im się zrealizować plan swych cichych chlebodawców to w nagrodę dostaną nieskończone zaszczyty i nieprzebrane worki bogactw, gdy tymczasem osiągając swój haniebny cel, nie będą już potrzebni, a po wszystkim dostaną od swoich protektorów i chlebodawców dokładnie to samo, co, na przykład, rozdawał Stalin lub Mao swoim sługusom, zupełnie zbędnym dla dalszego działania systemu. Co ci wszyscy pilni pomagierzy i wykonawcy otrzymywali? No cóż, niech ci, co tego nie wiedzą zajrzą do książek z dziedziny historii, tym natomiast co już to wiedzą, odpowiedź jest zbyteczna.

Nasze życie nie sprowadza się jedynie do spania, jedzenia, robienia kupki, chodzenia do pracy oraz, od czasu do czasu, uprawiania seksu. Tak nie funkcjonuje istota żywa lecz dobrze zaprogramowany robot albo kompletnie złamany niewolnik. Jeżeli ludzie nie zrozumieją tego dziś, tu i teraz, to później nie będzie żadnej świetlanej przyszłości w nowym wspaniałym świecie, tylko kompletny terror, zniewolenie i zniszczenie, a na końcu definitywny upadek cywilizacji, być może wraz z unicestwieniem naszego gatunku.

Ktoś bardzo mi bliski zawsze powtarzał dość brutalną prawdę, że tylko gówno płynie wraz z nurtem, by ostatecznie opaść na dno. Nie płyńmy z nurtem, nie dajmy sobie wmówić, że świat i życie wygląda tak, jak pokazują to w telewizji i jak mówią o tym z rządowych ambon. Świat w którym żyjemy może być dokładnie takim, jakim chcemy by dla nas był. Każdy człowiek swym działaniem, swoim myśleniem, swoimi emocjami wpływa na obraz oraz przyszłość tego, czym jest i czym się stanie miejsce w którym żyjemy.

Tak długo jak będziemy godzić się na kłamstwo, zło i bezprawie, tak długo będzie ono rządzić naszym osobistym życiem. Musisz zrozumieć, lub na nowo sobie o tym przypomnieć, że wszystko co widzisz składa się z pojedynczych elementów, które razem tworzą jakąś konkretną formę. W ten sam sposób stworzona jest ludzkość i cały nasz świat. Każdy z nas – ja, ty, twój znajomy, każdy z nas – jesteśmy tymi elementami, tworzącymi ogromny mechanizm, lokalne społeczności, te zaś składają się na naród a narody na całą populację ludzi na ziemi. To czy oddasz swoje życie, czas i energię na wspierania złych czy też dobrych działań, zależy wyłącznie od ciebie. Zastanów się, czy strach, marazm, beznadzieja, bierne poddanie może być siłą napędową dla stworzenia dobrej i bezpiecznej przyszłości? Im dłużej milczysz i biernie przyzwalasz na to, czego światkami jesteśmy od ponad już roku, tym bardziej odbierasz szanse swoim dzieciom, swoim bliskim, i wreszcie, samemu sobie na prawo życia godnie, z honorem, mądrze i owocnie. Jeżeli takie argumenty do ciebie nie przemawiają, to jakie przemówią? Co jeszcze nieakceptowalnego, bezprawnego i strasznego musi się wydarzyć, aby ta część ludzkości, tkwiąca w otępieniu, zrozumiała, że właśnie podpisuje na siebie wyrok niewolnictwa i zagłady?

Ten rok jest kluczowy. Jeżeli zmarnujemy ten czas na intelektualną i moralna drzemkę to potem czeka nas już tylko agonia. Każdy decyduje za siebie. A co Ty wybierzesz?


Rita Blackwood

 


 

Komentarze

  1. Chyży4/21/2021

    W mojej rodzinie siedemnastoletnia dziewczyna popełniła samobójstwo... Od kilku miesięcy miała pogłębiającą się depresję. Nie pomogła troska rodziny, rozmowy, tłumaczenia. Emilka przestała widzieć sens życia, jakiekolwiek przyszłości i uwierzyła w to, że tak jak jest teraz będzie już na zawsze. Rodzina jest w szoku i jest też wściekła. Na pewno tego tak nie zostawimy. Zastanawiam się ile takich dziewcząt i chłopców jeszcze jest w całym naszym kraju. Pytanie, kiedy dorośli wreszcie wyciągną z tego wnioski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie mi przykro i bardzo współczuję. To naprawdę straszne, gdy człowiek posuwa się do tak rozpaczliwego i nieodwracalnego czynu. Moje szczere wyrazy współczucia.

      Usuń
  2. Anonimowy4/21/2021

    Ja to już mam dość tego wszystkiego. Od pół roku próbowałam włożyć coś do głowy rodzinie i znajomym - w większości zerowy odzew, kompletny beton. Moja ciotka od miesięcy się do mnie nie odzywa, gdy próbowałam jej wytłumaczyć, że to wszystko to straszne kłamstwo i manipulacja. Doszłam do wniosku, że trzeba dbać po prostu o siebie a resztę niech sobie robi co chce i skutki swoich działań tez niech każdy sam ponosi. Tak ja uważam. Kady może mieć własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście prawda, że niektóre osoby są niezwykle odporne na argumenty i niechętne do gromadzenia faktów ale nie do końca się zgadzam z tym, by z tego powodu rezygnować. Do póki nie pojawia się agresja zawsze istnieje szansa na uzmysłowienie ludziom ważnych informacji i prawdy.
      Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

      Usuń
  3. Albinos4/21/2021

    Ja mam ponad czterdzieści lat i też już mi zaczyna od tego wszystkiego odwalać. Od 10 miesięcy pracuję tylko z domu bo "moja" firma ma psychozę na punkcie wiadomego zagrożenia. Żeby było "śmieszniej" pracuję prawie dwa razy dłużej niż jak chodziłem do roboty, bo wszystko się online potwornie ślimaczy, ale kasy z tego mam zdecydowanie mniej niż pracowałem krócej! Ludzi prawie nie widuję, bo nie ma kiedy i nie ma jak. Rodzina w większości rozstawiła klęczniki przed telewizorami i słucha kazań naczelnego wodza sanitarnego kraju i jego niekończących się rozporządzeń, sznurując maski po same czoła i unikając jak dżumy i tyfusu tak członków rodziny jak i znajomych. Wszyscy nerwowi, histeryczni, podejrzliwi - zachowują się jakby byli psychicznie chorzy. Dziękować Panu Bogu żonę mam normalną, więc w tych czterech ścianach przynajmniej gębę mam do kogo otworzyć. Ale też nie wiele się widujemy, bo ona całymi dniami siedzi w drugim pokoju i kotłuje przez drugi komputer dla korporacji w której jest zatrudniona. Pytam: jak długo ta psychuszka będzie trwać? Czy większości ludziom mózgi zamieniły się w zupę, że nic do nich nie dociera?
    Pozdrawiam.
    Na prawdę super blog! Świetnie Pani pisze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogrodniczka Ola4/23/2021

    Także mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć. Nie rozumiem ludzi, którzy tak bezmyślnie zgodzili się na ten cały zamordyzm. Mam problem z dogadaniem się z większością moich znajomych, bo oni w cały ten idiotyzm wierzą, pomimo tego że dwie osoby straciły już prace przez ten cyrk, i raczej nie mają wielkich szans na znalezienie innej, a także kilku z tych znajomych straciło bliskich przez tą telewizyjna chorobę a nie na nią. Nie wiem co o tych ludziach myśleć ale już straciłam nadzieję, że cokolwiek innego do nich dotrze, niż ta propaganda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy4/25/2021

    Jeśli o mnie chodzi to uważam że świat zwariował, przynajmniej jakieś 60% populacji. Raczej nie widzę w tym wielkich szans na normalność ani na przyszłość. Jesteśmy na równi pochyłej i właśnie zaczęliśmy się staczać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Monika Gustafsson4/25/2021

    Kiedy słucham relacji mojej rodziny mieszkającej w Polsce to mam wrażenie, że znaleźli się w jakimś getcie pod rządami wyjątkowo podłego najeźdźcy. Tu w Norwegii tęż nie jest idealnie jeśli chodzi o całe to pandemiczne szaleństwo ale nie ma takiej nagonki na obywateli jak w moim ojczystym kraju, Polsce. Bardzo mnie to smuci i niepokoju tak samo jak brak silnego nacisku obywateli na władzę, która od dawna pozwala sobie o wiele za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaśmina Wojnarowicz4/25/2021

    Moja teściowa niecały miesiąc temu poleciała się zaszczepić, bo sąsiadka, którą ona uważa za wielki autorytet, opowiedziała jej bajeczkę o tym jakie straszne nieszczęścia czekają teściową jak tego nie zrobi. Teściowa w zeszłym roku rzekomo miało kowida, mimo że żaden lekarz jej nie badał tylko telefoniczny "magik" z przechodni zasugerował jej, że tak właśnie może być i zalecił siedzieć w domu, brać witaminę C i czekać co będzie dalej. Teściowa od lat, przynajmniej raz w roku miała jak nie grypę to silne przeziębienie, w zeszłym roku także je złapała ale oczywiście uznała, że tym razem jest to właśnie TEN wirus roznoszony propagandą a nie przeziębienie, jak zawsze do tej pory. Tak więc teściowa pobiegła się zaszczepić jak tylko pojawiła się taka możliwość. Większość rodziny ją przestrzegała ale dla teściowej kaznodzieja niedzielski i sąsiadka byli bardziej wiarygodni. Dwie doby po szczepieniu teściowa dostała całego cyklu omdleć, którym towarzyszyły wymioty i narastający ból głowy. Mój mąż dzwoniąc na pogotowie usłyszał, że nie przyjadą, zalecili jedynie aby teściową położyć do łóżka, dać środki przeciw bólowe i ewentualnie zbić temperaturę gdyby się takowa pojawiła. Teściowa czuła się bardzo źle kolejne trzy dni. Nie ustępował silny ból głowy, zawroty, mdłości, gwałtowne skoki ciśnienia i nieznośne uderzenia gorąca. Szóstego dnia wcześnie rano teściowa wstała do łazienki po czym upadła i straciła przytomność. Czekaliśmy na karetkę godzinę, kiedy wreszcie przyjechał lekarz, stwierdził wylew krwi do mózgu. Teściową zabrali do szpitala. Od ponad dwóch tygodni leży w szpitalu bez odzyskania przytomności. Udało się mojemu mężowi odwiedzić matkę tylko raz i mówił, że był zaszokowany tym co zobaczył na miejscu. Teściowa nie leży na oddziale intensywnej trapi tylko na oddziale kowidowym ( !!! ) a lekarze mówią, że nie mogą jej przenieść na oddział intensywnej trapi, bo w szpitalu zrobiono jej test ( zamiast ratować jej życie ) który wykazał, że ma kowida a póki go ma, nie mogą przenieść jej na inny oddział! Rozumiecie co mówię, oni jej nie ratują tylko czekają aż jej przejdzie kowid (!!!) w dodatku który wyszedł jej na niewiarygodnym teście w tydzień po wzięci szczepionki! Kolejna ciekawa rzecz to ta, że poza skłonnościami do okresowych przeziębień, teściowa zawsze była okazem zdrowia i zawsze dbała o robienie okresowych badań. Nigdy nie miała nadciśnienia a mimo to, po wzięciu tego świństwa dostała wylewu i teraz kona, bo wszyscy czekają aż będzie miała ujemny teścik. Ludzie, stuknijcie się w głowy i zastanówcie nad tym co z wami robią zanim większość z was znajdzie się w takiej sytuacji jak moja teściowa!

    OdpowiedzUsuń
  8. Maryla Kuśnietczyk van Dijk5/27/2021

    Osobiście mam już tego wszystkiego od dawna dosyć. W Niemczech, w Austrii, nawet tu u nas w Holandii miały się tworzyć różne organizacje, mające obnażyć całą tę hucpę ale jak na razie słabo to idzie. I szczerze mówiąc przestaję w to wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy5/29/2021

    Mnie mdli na sam dźwięk wszystkiego co wariactwem ostatniego półtorarocza się wiąże.

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy6/14/2021

    Masa ludzi ma już tego wszystkiego po uszy ale tylko niewielu ma odwagę mówić o tym głośno. A powinni mówić o tym wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Molly Roberts6/22/2021

    Codziennie jeżdżę do pracy metrem i obserwuję ludzi. I często jestem zaszokowana jak wielu ludziom zupełnie odwaliło przez te 1.5 roku i jak bardzo odlecieli od rzeczywistości. Dla mnie to jest jedyną zarazą ostatnich miesięcy. W zeszłym tygodniu koleżanka z pracy opowiadała o sąsiadce, która zabrali do psychiatryka bo dostała ataku histerii, zdemolowała połowę mieszkania i zaczęła się ciąć Ledwo ją rodzina spacyfikowała, żeby sobie życia nie odebrała. Od samego początku tej wariacji zarazowej była mocno rozhisteryzowana. Przemykała się się jak złodziej, cała w maskach rękawiczkach i diabli wiedzą czym jescze. Potem w ogóle przestała praktycznie wychodzić. Rodzina mówiła, ze nawet od nich się izolowała i siedziała głównie w swoim pokoju i w necie. Teraz coś w niej pękło i nie mogła już tego dłużej wytrzymać. Straszne to jest co oni ludziom zrobili. Nie rozumiem dlaczego tak wielu ludziom wciąż nie otwarły się oczy na to wszystko.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz