TAK SPRZEDAJE SIĘ KRAJ...

Kiedy postanowiłam tworzyć ten blog, podjęłam decyzję, że jedną z rzeczy o jakich nie będę na nim pisać to polityka. Głównie dlatego, iż rozpolitykowanych blogów i stron jest aż nadto, a większość z nich przyprawia o mdłości i skrajne znudzenie, ogromną część zaglądających tam osób. Dotychczas, mniej lub bardziej, udawało mi się przestrzegać powziętych wcześniej decyzji, jednak ostatnio zagotowało się we mnie do takiego stopnie, że nie mogę już unikać w tym miejscu, tematu polityki.

Powodem, który kompletnie wyprowadził mnie z równowagi, było przedwczorajsze głosowanie na Wiejskiej. I chociaż spodziewałam się, znacznie wcześniej, że wynik głosowania będzie dokładnie taki a nie inny, to mimo wszystko, mówiąc kolokwialnie, szlag mnie trafił z oburzenia i obrzydzenia bezmiarem obłudy i bezczelności ludzi, którzy już dawno powinni znaleźć się na śmietniku historii a tymczasem są wciąż przekonani o swojej bezkarności i pozycji, stawiającej ich poza wszelką odpowiedzialnością, i ponad Narodem, który, rzekomo, mieli reprezentować, gdy to do tego właśnie Narodu przymilali się i płaszczyli w czasie kampanii wyborczej, rozwijając cały koncert obietnic bez pokrycia i gruszek na wierzbie, aby tylko uzyskać swój przydział do, pozornie niewyczerpalnego, koryta jakim jest władza.

Myślę, że nawet osoby przeciętnie inteligentne, śledzące to co dzieje się w krajowej polityce, po tym co wydarzyło się w Sejmie dnia 4 maja 2021 roku, straciły wszelkie złudzenia, co do „podziału” sił na rządzących i opozycję. Tę samą „opozycję” co to jeszcze nie tak znów dawno, wydzierała się na ulicach pod rozmaitymi dziwnymi sztandarami, w rzekomej obronie gwałconej brutalnie Konstytucji. Dziś właśnie ta „opozycja” ręka w rękę, z tymi „znienawidzonymi” przez nich pisiorami, dokonała zbiorowego, brutalnego gwałtu, po raz enty, na rzeczonej wcześniej Konstytucji RP i to na oczach zbaraniałej gawiedzi, która nic a nic nie zrozumiała z tego, co właśnie zostało dokonane! Owa gawiedź zarejestrowała jedynie, że ten i ów z mównicy sejmowej zapewnił, iż będzie z tego wszystkiego kasa na to i tamto, i natychmiast gawiedź wpadła w trans, niczym Kot Sylwester na widok żółtego ptaszka Tweety, więc już o nic więcej nie pyta, niczym więcej się nie interesuje, bo przecież jak „pan” obiecał pieniądze to dobrze jest! Bo kasiora to rzecz najważniejsza - można za nią sprzedać Boga, Honor i Ojczyznę a nawet ostatnią koszulę na grzbiecie! Ważne tylko, że obiecali, że kasę dadzą...

Fakt, że ratyfikacja unijnej decyzji o zasobach własnych jest w rzeczywistości kolejnym szwindlem, tym razem, finansowym, przy którym szwindel z kredytami frankowymi to naprawdę nadzwyczaj mały pikuś, i że właśnie za pomocą owego szwindlu, wyhodujemy na własnej krwawicy monstrum unijne, które  nabędzie zdolności przysługujących wyłącznie państwu. Ten fakt spędza sen z powiek znacznie mniejszej ilości osób niż te, które zafiksowały się na haśle „dadzą nam kasę!”, bo dla tego rodzaju osobników ważne jest jedynie to, aby to dziś napchać sobie brzuchy; to dziś kupić sobie to czy tamto; i to właśnie dziś przeżyć bez zastanawiania się nad tym co będzie jutro i czy w ogóle jeszcze jakiekolwiek jutro dla nas jest w planach. 

Tymczasem dzieje się coś, co powinno powszechnie postawić włosy dęba na głowie większości żyjących w tym kraju ludziom. Nasz, mający w pogardzie przepisy Prawa i Konstytucję, rząd nadludzi, właśnie zgodził się, tak „z lewa” jak i „z prawa”, aby zadłużyć nas do końca naszych dni i uczynić, w krótkim czasie, z naszego kraju ubezwłasnowolnioną dzielnicę tego molocha, który dzięki ratyfikowaniu w/w ustawy, tak u nas jak i w innych krajach unii, nabędzie praw jakich dotychczas nigdy nie miał, a które dadzą mu możliwość tworzenia w praktyce, nieograniczonych funduszów na realizację własnych potrzeb ale ciężar spłaty 100% długów spadnie na barki krajów członkowskich, takich jak my. A wszystko to w zamian za obietnicę funduszów, które będziemy mogli otrzymywać przez sześć lat ale spłacać będziemy je już przez czterdzieści lat!

Najwyraźniej jesteśmy tak bogatym krajem, że stać nas na fanaberię spłaty cudzych długów. Najwyraźniej Polacy mają tak zawrotne dochody, że bez problemu będą w stanie płacić, narzucone przez unię, a pobierane przez polski fiskus, nowe podatki! A przecież ten rząd „dobrej zmiany” w swoich kampaniach obiecywał nam, nie nakładać żadnych nowych podatków oraz zmniejszać już istniejące... Najwyraźniej zbyt wielu ludzi w tym kraju cierpi na amnezję krótkotrwałą, nie potrafiąc zapamiętać wszystkich wyskoków, afer, kłamstw i oszustw jakich dopuścili się rządzący, skoro nadal zbyt wielu obywateli wierzy w obietnice składane przez kłamców i usłużnych pachołków dyrygentów z za Odry.

Co jeszcze musi się w tym kraju wydarzyć, aby te masy ludzkie wyłączyły wreszcie wszystkie odmóżdżające ich telewizory, ocknęły się z letargu i wreszcie powiedziały „dość!” zanim wszyscy odpłyniemy w niebyt jako państwo, naród i gospodarka? Ile razy trzeba człowieka oszukać i okraść, żeby wreszcie zrozumiał, że ten „miły pan” w ładnym garniturze to pospolity kłamca i złodziej? Czy naprawdę jesteśmy tym głupim, bezwolnym i pozbawionym godności narodem jak to chcą nas widzieć różne zachodnie, i nie tylko, nacje, czy tylko zostaliśmy zahipnotyzowani i uśpieni, byśmy się nie szarpali w trakcie zarzynania?

Zadłużenie naszego kraju na chwilę obecną wynosi 1 bilion 975 miliardów złotych ( oficjalne dane ze strony Ministerstwa Finansów )!!

Przy tej sumie zadłużenie Polski jakie pozostawił po sobie Edward Gierek to po prostu fraszka ( 6,4 miliarda dolarów )! A przecież wielu z nas doskonale pamięta jak wyglądała na początku lat osiemdziesiątych gospodarka Polski i jak wyglądało codzienne życie Polaków po rządach Gierka, które opierały się wyłącznie na tworzeniu długu. I co, żadnej nauki z tamtych czasów nie wyciągnęliśmy? Obawiam się, że jeśli pozostaniemy w tym stanie otępienia jako Naród to to, co nas spotka tym razem, będzie wielokrotnie gorsze od braku Teleranka w niedzielny poranek i rozstawionych na skrzyżowaniach ulic czołgów i wozów opancerzonych z Polskim Wojskiem w środku. Tym razem możemy realnie stracić to wszystko, o co z takim mozołem walczyli nasi przodkowie we wszystkich wojnach, powstaniach i rewolucjach na przestrzeni ostatnich trzech wieków. Jeżeli chcemy żyć we własnym kraju i być jego pełnoprawnymi obywatelami, decydującymi o własnym życiu i własnym narodzie, to musimy zrobić wreszcie to, co tak naprawdę, powinniśmy byli zrobić trzydzieści lat temu: to znaczy, wysłać wszystkich górali spod wzgórz Golan, i tych przybyłych spod bramy brandenburskiej, tam skąd przyszli i zabrać się za tworzenie nowych elit, nowych władz i nowego systemu w jakim będziemy mogli żyć wolni, szczęśliwi i w dostatku. Ci wszyscy osobnicy, którzy dziś zalegają w sejmowych ławach i na senackich krzesłach muszą wreszcie zniknąć z naszej areny politycznej i publicznej, bo nie są jej godni i nie są żadnymi wiarygodnymi autorytetami. Jedyne czego „dokonali”, poza niekończącym tasowaniem pomiędzy sobą „stołków” i urzędów, to sprowadzenie naszego kraju do pozycji popychadła i chłopca do bicia dla Brukseli i Berlina dokładnie w taki sam sposób, jak byliśmy nimi wcześniej dla „nadludzi” z Moskwy. Naród, który nie chroni i nie walczy o własną godność i niezależność, nigdy nie będzie się liczył między innymi narodami. Pora wreszcie to zrozumieć i podjąć działania, które pozwolą nam na powrót być gospodarzami we własnym domu.

Rita Blackwood