Większość ludzi cierpi w milczeniu. Nie krzyczy z bólu, nie opowiada o tym na platformach społecznościowych. Nie pokazuje całemu światu, że tonie, lecz zamyka się głęboko w swym sercu ze swym bólem, zamykając jednocześnie drzwi dla reszty świata, który tak bardzo upodobał sobie zawodzić a najbardziej, lubuje się w niszczeniu innym życia, mordowaniu nadziei i marzeń, i kreowaniu pozorów niemożności i sytuacji bez wyjścia.
Lubimy myśleć o sobie w samych pozytywach, twierdząc, że to nie my, lecz jacyś tajemniczy „oni” czynią całe zło tego świata i są winni zawiści, podłości, niesprawiedliwości czy znieczulicy, tak powszechnych wszędzie wokoło. Lecz czy naprawdę jesteśmy tak kryształowi kiedy odwracamy głowy na niesprawiedliwość, podłość, bezduszność, przemoc – na wszelkie przejawy zła i odczłowieczania, myśląc sobie, że przecież to nas osobiście nie dotyczy, albo że jest to zbyt brzydkie, zbyt szokujące, zbyt okrutne abyś był w stanie na to spojrzeć …
Kiedy odwracamy głowy, gdy udajemy że coś nas nie dotyczy, gdy nic nie robimy w zderzeniu z czymkolwiek, co jest przejawem zła, pomimo iż moglibyśmy, wtedy stajemy się współwinni owemu złu, manifestującemu się gdzieś obok nas. I nie ma najmniejszego znaczenia jak przed samymi sobą nazywamy taką postawę – jakkolwiek to nazywamy, to to niczego nie zmieni w naszej odpowiedzialność za negatywny wkład, w podtrzymywaniu przejawów zła i panoszących się wszędzie najniższych ludzkich energii i intencji.
To że świat powszechnie spatologizował się, nie oznacza wcale, że TY musisz akceptować ową patologię. To że świat powszechnie przedkłada własną wygodę i blichtr ponad moralność i życie godne człowieka, to nie oznacza, że TY też musisz w taki sam sposób postępować. Ów świat to nie jakiś mityczny i nieodgadniony twór lecz po prostu MY – LUDZIE. To my tworzymy swoje własne piekło lub budujemy niebo; tworzymy tak zwany świat w którym co dnia funkcjonujemy i ustanawiamy własne cele, zasady i przeznaczenie. Nie jesteśmy więc kalką żadnego społeczeństwa, bo to MY jesteśmy owym społeczeństwem. Nie musimy płynąć z nurtem żadnego szamba, próbując utrzymać się na jego powierzchni by móc egzystować. Nie musimy zapominać o tym kim naprawdę jesteśmy, żeby osiągnąć w życiu coś, co sprawi, że pozostaniemy w pamięci innych, dłużnej niż na jedno mgnienie „teraz”.
Dostrzeż i zrozum, że tak silnie i powszechnie manifestujące się cierpienie i zło na tym świecie, to nie wynik ekonomii, polityki, gospodarki, rządów, czy czegokolwiek innego, co jest wyłącznie parawanem dla rzeczywistych działań. To czego doświadczamy na tym świecie to wynik powszechnej zgody na odczłowieczenie, na sprowadzenie siebie samego i innych do pozycji niczego – przedmiotu wykorzystywanego do konkretnych celów lub wyrzucanego, gdy przestaje być użyteczny.
Powszechny brak empatii i moralności w wersji mikro i makro, czyli osobistej i społecznej, przyzwolenie na krzywdę i nierówności; okrucieństwo i przemoc wobec słabszych, powszechna amoralność i akceptacja kłamstwa, obłudy, oszustwa jako narzędzia do osiągania własnych tymczasowych korzyści; niekończąca się żądza upadlania, wykorzystywania, pogardzania, pastwienia się nad innymi, jakby wierząc, że w ten sposób weźmiemy odwet za własne krzywdy, albo że podniesiemy tym własną rangę i podkreślimy, że jesteśmy lepsi od kogoś, że mamy nad nim władzę i możemy decydować o jego istnieniu. Nie bierzemy jednak kompletnie pod uwagę, iż Zło, podobnie jak Dobro, prędzej czy później, powraca do swego nadawcy, zwielokrotnione o moc cierpienia, które nasze czyny wyrządziły komuś drugiemu; więc jeśli czynisz zło i niesprawiedliwość, jeśli sprowadzasz na kogoś cierpienie i ból, to nie ma znaczenia jak teraz nazywasz i usprawiedliwiasz przed samym sobą, pobudki dla których to wszystko czynisz, bo twoje „dzieło” i tak pewnego dnia cię dogoni, wnosząc w twoje życie kumulację wszystkiego, co sprowadziłeś na innych.
Nie da się zbudować świata, społeczeństwa, rodziny, własnego życia w oparciu o Zło. Człowiek nigdy nie był, i nigdy nie będzie, istotą odseparowaną, odłączoną od ogółu ludzi, którzy są tu i teraz w tym samym czasie w którym także i my jesteśmy. Przyzwalając na podłość, okrucieństwo czy niesprawiedliwość, na całe to zło, które tworzymy, stajemy się oprawcami dokładnie w takim samym stopni dla samych siebie jak dla innych. Tym samym odbieramy sobie prawo do pełni życia, szacunku i radości, jakimi jest życie w szczerej bliskości i dawaniu.
Człowiek to coś znacznie więcej niż tylko fizyczność i materialność, z którymi tak ściśle stara się nas połączyć współczesna „cywilizacja” śmierci. Kiedy o tym zapominamy, albo co gorsza, udajemy że nic o tym nie wiemy, podpisujemy się pod własną zagładą, składając swoje miano tusz obok pieczęci tych, którzy służą temu w pełni świadomie.
Jeśli więc uważasz siebie za „dobrego człowieka” to musisz także zacząć uczyć się w taki właśnie sposób myśleć i żyć. Bądź dobry, szczodry, życzliwy, uczciwy; ucz się czystej miłości wobec samego siebie i innych, tej miłości prawdziwej, bezwarunkowej, czystej, pochodzącej wprost ze Źródła Dobra.
Miej odwagę mówić stanowcze „nie” wobec wszystkiego co owej miłości zaprzecza. Nie tchórz, nie chowaj się, nie odwracaj wzroku, gdy doświadczasz lub jesteś świadkiem manifestowania się zła. Ono jest silne wyłącznie tak długo, jak obojętni na nie pozostają ludzie. W obliczu potęgi jaką daje Dobro i czysta Miłość, zło słabnie, rozpada się i ginie.
Nie musimy być niczym zombie przyklejeni do monolitów naszych smartfonów i tabletów, wpatrzeni w urojenia o nas samych, gdy tak naprawdę obok umyka nam życie i prawda o sobie. Tracimy cenny czas na niszczenie i zabijanie, zupełnie nie rozumiejąc, że gdy robimy to innym, robimy to również sobie.
Nie musimy być zastraszonymi i bezmyślnymi tchórzami, pokornie kulącymi się przed wrzaskiem tych, którzy samozwańczo pchają się na fotel boga nad nami. Nie musimy być wobec siebie wzajemnie podli, zawistni, okrutni, bezlitośni i plujący jadem oszczerstw i nienawiści, wszędzie wokoło siebie. To nie sprawi, że będziemy szczęśliwsi, to nie sprawi, że będziemy lepsi; to nie sprawi, że w taki sposób stworzymy dla siebie przyszłość, którą warto by kiedykolwiek przeżyć.
Nie musimy żyć w takim piekle. Nie musimy pozwalać na betonowanie naszych serc, dusz i umysłów; nie musimy kłaniać się naszym oprawcą i syntetycznym bogom. Jedyne co musimy, to otworzyć oczy, serca i umysły, by zrozumieć, że tę pracę tylko MY możemy wykonać, tylko MY możemy wszystko to zmienić, lecz jeśli pozwolimy sobie zapomnieć o tym, kim prawdziwie jest człowiek i po co tutaj w ogóle jesteśmy, to wtedy, niestety, będzie już po nas …
Rita Blackwood
Poruszający i mądry. BARDZO DZIĘKUJĘ.
OdpowiedzUsuńTen świat jest chory. Więcej tu teraz cierpienia niż kiedykolwiek szczęścia, Ludzie są zapatrzeni w siebie, podli i nieczuli i jest to naprawdę straszne, bo przecież prędzej czy później całe to piekło musi w końcu runąć a to oznacza, że wraz tym runą wszyscy co je podtrzymują. To bardzo dobry tekst. Zrobił na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńTo jakby o mnie. Od lat żyję w cierpieniu. A ludzie myślą, że jestem taka szczęśliwa ... :(
OdpowiedzUsuńSmutna prawda o większości nas ...
OdpowiedzUsuńMoja siostra 3 lata temu popełniła samobójstwo. Miała tylko 19 i żyła w wiecznym cierpieniu. Nie potrafiła sobie poradzić w tym świecie. Do dziś nie mogę zrozumieć jak mogliśmy niedostrzec stanu jej ducha ... ukrywała swój ból. do samego końca ....
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry artykuł. Bardzo poważny i wart zapamiętania i przemyślenia. Dziękuję Ci Rito za niego <3
OdpowiedzUsuńŻycie dziś to bardzo często piekło a najbliżsi zamiast oparciem są oprawcami. Przeraża mnie współczesny świat a jeszcze bardziej dzisiejsi ludzie. Dobrze,że pani o tym pisze i dobrze że nie jest to tendencyjny wywód. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawe spojrzenie. Boję się tylko, że bardzo wielu ludzi po prostu chce tkwić w takich toksycznych stanach udręczania samych siebie i innych, bo chyba niektórym ludziom wydaje się, że inaczej już nie można. Obserwuję to we własnym otoczeniu. Tak wiele ludzi żre się ze sobą w sumie nie wiadomo o co i chyba tylko po to żeby upodlić tego drugiego. Mnie taka postawa nie odpowiada, podobnie jak cały ten współczesny świat. Lubię Pani blog, bo pisze Pani inaczej niż większość, nie są wymuszone ani wydumane i nie pisze Pani dla samego pisania lecz mając coś ważnego do powiedzenia. Czytam Pani teksty od samego początku i bardzo sobie je cenię.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pracę i za to, że w ogóle chce się Pani dzielić z ludźmi tym co ma Pani do powiedzenia.
Ukłony z Wrocławia.
Świat jest ciężko chory, bo ludzie są tacy. To wszystko leci w całkowitą patologię i dawno już przestałam wierzyć, że coś się na lepsze zmieni. Szczerze mówiąc większość ludzi budzi we mnie wstręt z powodu całej tej podłości, okrucieństwa i braku miłości.
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana jak zawsze! <3 :*
OdpowiedzUsuńChapeau bas, kochana Rito! Genialny, wspaniały, robiący wrażenie tekst. Przemawia głęboko do duszy i serca, i porusza właściwe struny. Udostępnię go na swoich mediach. Dziękuję i serdeczności z serca Norwegii!
OdpowiedzUsuńTo co Pani tu napisała jest czymś, co powinien wiedzieć z natury każdy uczciwy i szanujący się człowiek. Niestety ludzie powszechnie o tym zapomnieli i sprzedali się w sumie nie wiadomo za co. Coraz trudniej też znaleźć ludzi i uczciwych i szanujących siebie. Ludzie stali się gnuśni, zawistni, powierzchowni, złośliwi, skupieni wyłącznie na powszechnym rozpychaniu się łokciami za tak zwanym „swoim” ale zupełnie ślepymi na to, że „przy okazji” rozdeptują innych i ich życie. Od ponad czterdziestu lat mieszkam w Niemczech. Tu skończyłam studia, potem zaczęłam pracę zawodową, założyłam rodzinę. Przez wiele lat przyjeżdżając do Polski do rodziny odpoczywałam od niemieckiej codzienności – sztucznej uprzejmości, powierzchowności przy jednoczesnej megalomani i uważaniu siebie za lepszych od innych. W Polsce znajdywałam odskocznię i odpoczynek od tego wszystkiego, byli ludzie z którymi można było szczerze porozmawiać, otwarci, ciepli, będący sobą. Dziś kiedy przyjeżdżam do Ojczyzny, coraz rzadziej niestety, widzę zacietrzewienia, sztuczność, ciągłe udawanie kogoś lub czegoś, zawiść, wściekłość, egoizm, potworny materializm, brak szacunku dla innych i również dla siebie. To mnie przeraża, bo Polacy stali się tak bardzo „europejscy” w tym najgorszym znaczeniu, że zaczynają tracić zarówno swoją tożsamość jak i godność. To bardzo, bardzo dla mnie smutne. Mam nadzieję, że to minie. Że ludzie w którymś momencie ockną się z tego powszechnego delirium i zrozumieją, że to droga do samo zatracenia. Ale czy tak się stanie? Naprawdę nie wiem.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Poruszyło mnie to.
OdpowiedzUsuńTemat cierpienia, przemocy psychicznej, separacji itp jest od dawna pomijany. A przecież tak wiele zła tak wielu doświadcza i są zostawieni sami sobie. Bardzo się cieszę, że ten temat pani poruszyła, bo ludzie powinni zrozumieć, że całe to zło nie bierze się znikąd, że to MY je sobie tworzymy wzajemnie poprzez zaniechanie i lekceważenie siebie na wzajem.
OdpowiedzUsuńPracuję w tak toksycznym środowisku, że mogłoby ono być wzorcowym dla przedstawienia podłości i zaorywania siebie na wzajem - czyli po trupach do sukcesu. Czasem dosłownie. Kilka lat temu mieliśmy tu samobójstwo jednej z pracownic. Czuła się zaszczuta i pomijana przez środowisko w pracy i skończyło się tak jak się skończyło. Nauki tez nikt tu z tego nie wyciągnął. Wszyscy "usprawiedliwili" sobie jej dramatyczny czyn depresją. A wyścig szczurów jak był tak jest dalej.
OdpowiedzUsuńŚwiat jest patologiczny. Ludzie są patologiczni. Prześcigamy się w zadręczaniu innych i pasożytowaniu na innych. Nie uczymy się rozsiewać dobra i miłości a wyłącznie zło. Ludzie uwielbiają plotkować i oczerniać innych. Wszędzie zawiść, zazdrość i chora rywalizacja. Większość ludzi utopiła by drugiego w przysłowiowej kropli wody, gdyby tylko ktoś im obiecał, że dostaną coś na co są łasi. To obrzydliwe. Nigdy nie odpowiadał mi taki świat i tacy ludzie. Zawsze starałam się żyć w taki sposób, aby trzymać się od tego wszystkiego jak najdalej. Nie było to wcale proste ale mnie się udało. Moi najbliżsi ( mąż, dzieci, paru sprawdzonych prawdziwych przyjaciół ) wszystko są to ludzie podzielający moje poglądy, dzięki temu zbudowaliśmy zupełnie inna przestrzeń dla siebie do życia, która jest prawdziwym schronieniem, przed obłędem współczesności. I tego życzę każdemu, kto nie chce płynąć z tym patologicznym nurtem, by miał prawdziwie własną szczęśliwą przestrzeń z bliskimi ludźmi gdzie można żyć lepiej, pełniej i w zgodzie ze sobą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.