Czy
wściekłość w niektórych sytuacjach może przynieść pozytywne
skutki, a nawet czy może stać się trampoliną do odmiany swego
życia na lepsze? Większość ludzi zapewne odpowie, że jest to
niemożliwe, ponieważ wściekłość zalicza się do tak zwanych
uczuć niskich, które mają negatywną, niszczącą energię i wpływają
na życie oraz psychikę człowieka. Jednak nie do końca jest to
prawda, ponieważ jak od każdej zasady także i tutaj bywają wyjątki.
Ogólnie wściekłość jest negatywna. Ludzie ciągle wkurzeni na
cały świat i wszystkich wokoło są przykrzy w obejściu a życie z
nimi jest jak doświadczanie niekończącego się silnego bólu zębów
– potrafią zamordować w człowieku radość życia i nadzieję,
doprowadzając ostatecznie do zgorzknienia. Jednak co powiecie na
wściekłość rodzącą się pod wpływem długotrwałej
niesprawiedliwości, podłość lub okrucieństwa wobec nas samych
lub innych?
Czy w takiej sytuacji wściekłość,
której źródłem jest niezgoda na zło jest konstruktywna, czy
może destruktywna i jakie mogłaby przynieść rezultaty dla osoby
odczuwającej ją?
Zdarza się często tak, że ludzie pod naciskiem
społeczeństwa, rodziny, znajomych czy tak zwanych zasad, jakie
wpojone zostały jeszcze w dzieciństwie, godzą się na rozmaitego
rodzaju niesprawiedliwość lub dyskryminację. Całymi latami a
nawet przez większość swego życia, cierpią tracąc
nieodwracalnie swój czas na Ziemi. Im dłużej trwają w takim
toksycznym położeniu, tym trudniej jest im przeciwstawić się
niesprawiedliwości; tracą wiarę w siebie samych oraz pewność, że
zasługują na osobiste szczęście i realizację własnych
marzeń. Niestety najczęściej osoby stłamszone przez innych lub
przez bolesne i niesprawiedliwe wydarzenia poddają się takiemu
stanowi rzeczy i przestają walczyć. I zwykle to poddania określa ich życie aż do końca.
Są jednak i tacy, którzy w pewnych
sytuacjach potrafią zrzucić z siebie tego rodzaju jarzmo i
zawalczyć o zmianę swego losu pod wpływem wściekłości właśnie.
A pojawia się ona zwykle wtedy, gdy cierpienie jakie człowiek od
dłuższego czasu bezradnie znosił lub jakiego był światkiem przekroczy jakąś granice, która wywoła lawinę reakcji.
Gdy
coś trwa zbyt długo i jest niesprawiedliwe, staje się kroplą, która drąży skałę i prędzej czy później ją rozłupie. To
jest właśnie ten moment, kiedy wybuch gniewu, wobec rażącej
niesprawiedliwości można wykorzystać jako długoterminową energię
napędową do odmienienia tego, co wydawało się niemożliwe do zmienienia.
Tak
naprawdę, wszystko co jest nam pomocne do wyzwolenia się z
wyniszczającej sytuacji jest dobre. Także wściekłość, ponieważ
jest ona wystarczająco silnym bodźcem, aby wzbudzić nawet w
człowieku, który przez większość swego życia był zrezygnowany i bierny,
dość energii, by mógł wstać z przysłowiowych kolan.
Tak
naprawdę to nie nasze odczucia są złe lub dobre lecz sposób w
jaki je wykorzystujemy i cele wobec jakich je kierujemy. W taki sam
sposób zaborcza, pełna podejrzeń i nieuczciwości miłość może
być zła jak oburzenie może być dobre, jeśli tylko daje siłę do wyrwania
się z niszczących sytuacji lub od zniewolenia przez podłych i
bezdusznych ludzi.
Życie nie jest czarno białe, jak wielu chciałoby
je widzieć, lecz jest pełne odcieni i niuansów. Trzymając się
stereotypów myślowych możemy wyrządzać wielką krzywdę tak sobie samym jak
i innym. Dlatego w życiu przede wszystkim powinniśmy oduczyć się
skłonności do oceniania a zacząć patrzeć na rzeczy i ludzi w
taki sposób, by widzieć i rozumieć możliwie najwięcej prawdy a
nie tego co sugeruje dana sytuacja. W ten sposób możemy być
bardziej sprawiedliwi zarówno w postępowaniu jak i w ocenie. To zaś
jest pierwszym krokiem ku życiu w taki sposób, aby nie stawać się
przyczyną czyjegokolwiek cierpienia a co za tym idzie, nie budzić
czyjejś wściekłości przeciwko nam samym. To z kolei czyni życie nasze i innych lepszym i bardziej spełnionym i szczęśliwszym.
R.C. Blackwood
To prawda, silna złość, oburzenie a nawet wściekłość może być bodźcem do zmian w życiu człowieka. Niestety większość wykorzystuje ją do zemsty lub innych niezdrowych celów ale są też i tacy, którzy pod wpływem oburzenia i niezgody na zło jakiego doświadczają potrafią znaleźć siłę aby się z takiego położenia wydostać.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis i punkt widzenia.
Pozdrawiam Ewa.
Czasem jestem tak wkurzony, że mógłbym podnieść wagon. Kiedyś taka właśnie wściekłość sprawiła, że założyłem własną firmę mając dość pracy za grosze i bycia pomiatanym przez gnojków. Kiedyś żyłem w długach - dziś ja i moja rodzina ma na wszystko, dlatego przyznaję Pani rację - TAK, WŚCIEKŁOŚĆ MOŻE BYĆ KONSTRUKTYWNA JEŚLI DOBRZE WYKORZYSTA SIĘ KOPA JAKI ONA DAJĘ.
OdpowiedzUsuńGratuluję fajnego bloga i ciekawych artykułów.
Rysiek z Wrocławia
Mnie wściekłość zagnała aż do Australii na 10. W Polsce pracowałem w korporacjach za grosze, kręciłem się w kółko,nie starczało do końca miesiąca więc ciągle brałem kredyty aż wpadłem w długi, potem byli komornicy itd. Byłem coraz bardziej wściekły, bo niby byłem specjalistą w swojej branży a ciągle nie miałem adekwatnego przełożenia na zarobki. Wszystko zostało przesądzone, gdy wieloletni pracodawca po wykonaniu przeze mnie projektu dla firmy na którym zarobili miliony, wręczył mi "nagrodę" za projekt w kwocie 1500PL oraz... wymówienie. Nieludzko się zakurwiłem. Buzowało we mnie przez kilka tygodni aż w końcu postanowiłem wyjechać. Trochę się bałem ale mówiłem sobie "skoro we własnym kraju jesteś okradany i wykorzystywany to może w obcym dostrzegą twoją wartość". Zaryzykowałem. Pierwsze miesiące nie były łatwe ale nie było też źle. Szybko znalazłem pracę w swojej branży i zaczęto dostrzegać i doceniać moje umiejętności. Zacząłem dobrze zarabiać i awansować
OdpowiedzUsuńa potem pojawiła się możliwość założenia własnej firmy. Zaryzykowałem i nie żałuję. Dziś mam własną świetnie rozwijającą się firmę, przeniosłem ją do Polski i teraz to ja jestem pracodawcom ale staram się aby moi ludzie nie doświadczali tego co ja kiedyś pracując za grosze. Płacę za umiejętności. Ożeniłem się, urodziło mi się dziecko... Wole się nie zastanawiać co by się ze mną stało, gdybym nie zaryzykował i nieposłuchań tego co podpowiedziała mi wtedy moja wściekłość na sukinsyństwo jakiego doświadczyłem. Czasem emocje także i te ogólnie uważane za negatywne potrafią człowieka zmotywować do dobrego działania i to jest najważniejsze. Pozdrawiam. Sebastian Piekarski
Muszę przyznać, że moja wściekłość, podobnie jak moich poprzedników w powyższych komentarzach, prowadzi minie do ogromnej życiowej zmiany, która właśnie prowadzi mnie do Kanady. Mam dość emocjonalnego i finansowego udręczenia jaki funduje mi własny kraj. Jestem wysokiej klasy informatykiem-programistom z ponad 10-cioletnim doświadczeniem zawodowym i do tej pory nie przebiłem się z zarobkami ponad cztery tysiące w dodatku pracodawcy terroryzują pracowników aby zakładali jednoosobowe działalności gospodarcze, żeby w ogóle móc pracować bo firmom nie chce się płacić kosztów zatrudnienia za to wolą doić pracowników i mimo, iż takie działanie ze strony firm nie do końca jest prawnie ok to nikt nic z tym nie robi. Mam 37 lat i nie mam tu szans na własne mieszkanie a o założeniu rodziny nawet nie chcę myśleć, bo włos na głowie mi staje na samą myśl, że nie byłbym w stanie zapewnić żonie i dzieciom godziwego życia. Coś we mnie pękło i mimo, że opierałem się takiej decyzji od dawna ostatnio stwierdziłem, że mam już dość. W Kanadzie znalazłem pracę od razu z pensją na dzień dobry taką na jaką tu musiałbym pracować 5 miesięcy. Pracodawca oferuje też cały pakiet świetnych szkoleń i dofinansowanie przez pierwsze pół roku do mieszkania a nawet pokrywa koszty mojej przeprowadzki do Kanady. Wierzę, że to jest moja szansa i wiem, że jeśli tego nie zrobię teraz to już nigdy nie będzie możliwości powtórzenia tego. Jestem wściekły, że muszę wyjechać z własnego kraju ale jestem jeszcze bardziej wściekły, że tu jestem traktowany jak niewolnik i ktoś, kto nie ma prawa do szczęśliwego życia. Zatem wściekłość jest konstruktywna trzeba tylko wyczuć właściwy moment aby wykorzystać ją z pożytkiem dla siebie. Życzę sukcesów. Arek z Warszawa
OdpowiedzUsuńEmigracja "za chlebem" to od pewnego czasu prawdziwa plaga w naszym kraju i naprawdę rozumiem powody takich decyzji, jednak trzeba pamiętać, że bez względu na to, jak dobre może wydawać się nam życie za granicą to jednak zawsze będziemy tam tylko przybyszami w cudzym kraju. Dlatego osobiście jestem zadania, że trzeba chwytać szanse, jakie się pojawiają, o ile to są faktycznie szanse a nie wyłącznie nasze pobożne życzenia, ale ostatecznie lokować owoce tych szans we własnym domu, dosłownie i w cudzym słowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie wszystkich komentujących :)
Tak i jeszcze raz tak. Sam jestem tego najlepszym dowodem. Alex
OdpowiedzUsuńZ emocjami jest tak jak z prądem elektrycznym - tylko od ciebie zależy do jakiego celu wykorzystasz swoją energię czy do niszczenia czy do zabijania.
OdpowiedzUsuń