NIEWOLNICY KONSUMPCJONIZMU. Część 2

                                                          WYZWALANIE Z JARZMA.

W pierwszej części artykułu opowiedzieliśmy sobie, w dużym skrócie, o tym czym jest konsumpcjonizm oraz jaki wywiera wpływ na nas samych oraz na całą Ziemię. Teraz przejdziemy do równie ważnej kwestii, czyli do możliwości zrzucenia tego jarzma oraz co na tym możemy skorzystać zarówno osobiście jak też w znacznie szerszym znaczeniu. Jak już wiemy konsumpcjonizm to nic innego jak wydawanie ponad miarę naszych ciężko zarobionych, a nawet tych których jeszcze nie zarobiliśmy, pieniędzy na rzeczy i usługi, które w gruncie rzeczy nie są nam potrzebne i bez których bez większego problemu oraz straty, możemy normalnie i dobrze funkcjonować. Konsumpcjonizm jest więc naszym wrogiem, ponieważ generuje nasze długi i zapędza często w sytuacje, kiedy człowiek musi wyzbyć się wszystkiego co kiedykolwiek posiadał, aby zaspokoić wierzytelności banków w których zaciągnął kredyty na zaspokojenie swoich nieprzemyślanych wydatków. 
Jak widać nie wygląda to zbyt miło... Co z tym można zrobić, i czy w ogóle coś można?
Oczywiście, że można! Co więcej nawet powinniśmy to zrobić!
I jest to jedna z pierwszych rzeczy jaką powinniśmy zrobić, jeżeli podjęliśmy już decyzję o zmianie swojego życia na lepsze i pełniejsze. Pamiętaj, że ptak nie wzbije się pod niebiosa jeżeli będzie tkwił zamknięty w klatce a konsumpcjonizm i zadłużenie to jedna z tych klatek odbierających nam prawo do życia pełną piersią!
A zatem jeśli podjąłeś już decyzje o przemianie swego życia i jesteś gotowy na ciężką, w każdym razie na samym początku, pracę ze sobą i swoimi przyzwyczajeniami oraz jesteś świadom, że musisz być konsekwentny i że temu czy owemu twoja decyzja może się nie spodobać, to pora, aby przejść do działania.
Zacznij od sporządzenia planu składającego się z następujących punktów:
  • Zapanuj nad swoim budżetem.
  • Wprowadź w życie plan oszczędzania.
  • Pozbądź się wszelkich długów i spłać wszystkie kredyty.
  • Ogranicz zbędne wydatki – co wcale nie oznacza, że masz sobie absolutnie wszystkiego odmawiać lub pozbawiać przyjemności.
  • Określ listę rzeczy i potrzeb, które faktycznie są ci do czegoś potrzebne i korzystaj z niej na początku swoich działań jak z „przypominacza” dzięki któremu łatwiej będzie ci rezygnować z rzeczy po które próbowałbyś sięgać pod wpływem chwili lub reklamy.
To podstawowa lista z którą będziesz pracował przez przynajmniej kilka początkowych miesięcy, swojej bitwy o wolność w zestawieniu z konsumpcjonizmem. Co ci to wszystko da w ostatecznym rozrachunku?
Po pierwsze da ci to wolność psychiczną, kiedy nie będziesz już ulegał presji dzisiejszych czasów, aby zawsze być gotowym do wyścigu, nieważne za jakim celem, ważne by biec wraz z innymi; nie będą też na ciebie miały już wpływy żadne „okazje dnia” i inne reklamy nakazujące nabywanie tego czy tamtego jako bezdyskusyjnego „must have”.
Po drugie twój budżet realnie powiększy się od kilkuset do nawet kilku tysięcy miesięcznie ( wszystko zależy od twoich osobistych dochodów) i to wszystko bez zmiany pracy i wyższej pensji! W rocznym rozrachunku może to być nawet kilkanaście – kilkadziesiąt tysięcy więcej pieniędzy, pozostałych fizycznie w twojej kieszeni!
Po trzecie zaczniesz czuć się bardziej spokojny i bezpieczny fizycznie, ponieważ, zaczniesz sobie uświadamiać, że odpada od ciebie wiele problemów, które dotychczas zaprzątały twój umysł i nie dawały spokoju, takich jak np. skąd wezmę kasę na zapłacenie comiesięcznych rachunków lub spłatę zaciągniętego kredytu...
Przyznasz, że gra warta świeczki, czyż nie?
Wróćmy zatem do naszej listy. Mamy tam pierwszy punkt czyli – panowanie nad domowym budżetem. Co to oznacza? Nie mniej ni więcej tylko planowanie każdego domowego wydatku zanim go zrobimy i przyznawanie im kolejności ważności w ogonku do realizacji. Skończ z zakupami na zasadzie wchodzimy do sklepu i zobaczymy co z tego wyjdzie! Kiedy robisz zakupy żywności do domu nie chodź na nie głodny ani spragniony, bo wtedy kupisz zawszę masę rzeczy, które ostatecznie wylądują w śmieciach. Za każdym razem idąc do sklepu, czy robiąc zakupy w sieci, sporządź dokładną listę brakujących artykułów i trzymaj się jej aż sfinalizujesz zakupy. Planuj comiesięczne wydatki rozdzielając je na kategorie: rachunki i inne zobowiązania finansowe; tzw życie czyli wydatki na żywność dla całej rodziny ( jeśli masz zwierzaki to nie zapominaj także i je umieścić na tej liście! ), chemię domową i tym podobne produkty; wydatki związane ze zdrowiem lub dobrą kondycją jak np. dentysta czy miesięczna opłata w fitness clubie itp.; wydatki na przyjemności np. książki, kino, teatr itp.; zarezerwuj też na stałe w swoim budżecie „przegródkę” oszczędzanie i co miesiąc przeznacz na ten cel choćby 100zł rób to jednak konsekwentnie co miesiąc i nie wykorzystuj przeznaczonych na ten cel pieniędzy na żaden inny! Takie działanie wykształci w tobie nawyk niewydawania wszystkich pieniędzy od razu lecz gromadzenia ich w celu późniejszego mądrego zainwestowania i tym samym pomnożenia swego kapitału. Jeśli w danym miesiącu istnieje potrzeba zakupu nowych ubrań czy innych rzeczy, zaplanuj ten wydatek osobno i przeznacz na niego oddzielną kwotę do wykorzystania tylko na ten cel. Ale nie kupuj kolejnej pary butów tylko dlatego, że ładne a ty już masz 10 par w szafie; albo nowej sukienki czy garnituru tylko dlatego, że właśnie była promocja, albo koleżanka/kolega właśnie taki kupiła/kupił – to jest zupełnie bezsensu i w ten sposób marnotrawisz swoje pieniądze, przyczyniając się jednocześnie do zaśmiecania świata niepotrzebnymi rzeczami. Kupuj rzeczy, i tylko takie, których faktycznie potrzebujesz i które będziesz naprawdę używał a nie wyłącznie dla ich gromadzenia i wydawania kasy!
Kolejna rzecz na liście – plan oszczędzania. Przestudiuj bardzo dokładnie swój aktualny budżet i zobacz które z twoich stałych wydatków to wydatki konieczne a które to takie, bez których możesz się bez żadnej straty obejść. Sumę dzięki której w ten sposób uzyskasz podziel na trzy kupki – pieniądze, które przeznaczysz na spłatę swoich długów, pieniądze, które będziesz gromadzić na swoją „poduszkę finansową” i wreszcie pieniądze, które odłożysz, aby potem zainwestować i zwiększyć swój budżet. Przekonasz się, że postępując w ten sposób nagle okaże się, że masz więcej pieniędzy do dyspozycji a twoje zobowiązania zaczynają być łatwiejsze do realizacji!
Kolejny krok to definitywne pozbycie się długów. Jeśli je masz musisz się pozbyć ich możliwie jak najszybciej, bo dopiero wtedy poczujesz realną ulgę a twoja płynność finansowa gwałtownie przyspieszy. Jeżeli twoje długi są duże pewnie na jakiś czas będziesz musiał znaleźć jakieś dodatkowe zajęcie. Ale nie lękaj się tego, na pewno dasz radę, a wszystkie dodatkowe dochody przeznaczaj w pełni na spłatę swoich długów. Dzięki takiemu działaniu spłacisz je wcześniej! Gdy się ich pozbędziesz fizycznie odczujesz zmniejszenie ciężaru a świat stanie się weselszy, bo od tej chwili będziesz już pracował wyłącznie dla siebie samego a nie na nieustanne spłacanie zobowiązań wobec banków czy innych wierzycieli. Oducz się także korzystania z kart kredytowych a używaj możliwie najczęściej gotówki a jeśli już musisz używać jakichś kart to używaj tak zwanych kart wypukłych. Ja wiem, że teraz lansuje się odchodzenie od gotówki, bo to rzekomo bezpieczniejsze i lepsze dla ciebie - prawda jest jednak taka, że to wyłącznie bankowy marketing i od dawna wiadomo, że kiedy ludzie nie muszą brać do reki żywego pieniądza, którego nominał mogą zobaczyć a używają do tego celu jakiegoś zamiennika, np. karty kredytowej, to wydają kilkakrotnie więcej i znacznie szybciej i częściej ich konta świeca pustkami! Wiedzą o tym zarówno banki jak i sieci handlowe mamiące cię na każdym kroku, abyś skorzystał z ich usług i okazji... Jeżeli chcesz być wolnym od długów, mieć więcej pieniędzy i być świadomym konsumentem to musisz to wszystko odrzucić. To ty musisz stać się osobą decyzyjną w odniesieniu do własnych wydatków a nie bank, centrum handlowe czy cokolwiek innego, co zwyczajnie i bezczelnie chce cię naciągnąć na zbyteczne wydatki.
Kiedy zaczniesz realizować w praktyce punkty ze swojej listy przekonasz się, że jest to jak najbardziej możliwe do osiągnięcia. Zaczniesz mieć nie tylko więcej pieniędzy ale także zaczniesz odczuwać więcej radości z życia, ponieważ nagle spadnie z ciebie dość znaczący ciężar, który do tej pory dość mocno uprzykrzał ci życie i przysłaniał świat. Staniesz się także coraz bardziej świadomym klientem, wiedzącym dokładnie jakich towarów i usług faktycznie potrzebujesz. Będziesz więc kupował produkty i usługi, jakie zadowolą cię na lata. Tym samym ty, i ludzie tobie podobni, będziecie wypierać z rynku, pięknie opakowaną ale jednak, tandetę, wymuszając na producentach znaczące podniesienie standardów produkcji.
Jak więc widzisz korzyści z panowania nad swoimi wydatkami i uwolnienie od konsumpcjonizmu są bardzo wielopoziomowe i możesz mieć w tym swój udział jeśli dziś podejmiesz odpowiednie działania. Czego ci życzę z całego serca, bo nie ma nic lepszego jak udane i pełne satysfakcji życie


R.C. Blackwood



Komentarze

  1. Anonimowy3/02/2020

    Bardzo dziękuję za ten świetny artykuł! Jest w nim skompresowane masę wiedzy i prawdziwie przydatnych rad. Ja od około pół roku pracuję nad zmianą swojego sposobu życia, podejścia do pieniędzy i uwolnienia od więzów konsumpcjonizmu. Dużo czytam, oglądam kursy i wprowadzam po woli różne rzeczy do mojego życia i muszę przyznać z zadowoleniem, że to zaczyna faktycznie działać! W ostatnich miesiącach wydaję mniej o ponad pięćset złotych a jednocześnie mogę pozwolić sobie na większy komfort, bo faktycznie znikają wydatki na bzdety a po zaspokojeniu tych istotnych pozostaje więcej kaski do przeznaczenia na mądre inwestycje. To mnie zaczyna autentycznie cieszyć. Dzięki wielkie i bardzo serdecznie pozdrawiam. Olgierd z Nowej Huty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy3/02/2020

    Naprawdę świetny artykuł! Bardzo dziękuję!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy3/02/2020

    Bardzo przydatny artykuł. Spróbuję coś z niego zastosować u siebie bo za dużo zdecydowanie wydajemy pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie pochwały - lejecie miód na moje serce :)

      Usuń
  4. Maciej3/04/2020

    Tak sobie myślę - moi dziadkowie i rodzice dorabiali się wszystkiego sami, ciężką pracą. Mieli rozmaite troski, jak każdy, ale dla nich najważniejsze było, aby zbudować coś prawdziwie trwałego co można zostawić następnym pokoleniom. Kiedy przejmowałem po ojcu gospodarstwo, które wcześniej on przejął po swoim ojcu, było ono już powiększone przez dwukrotnie. Byłem dumny i czułem wielką odpowiedzialność przejmując z rąk ojca cały nasz rodzinny majątek. Chciałem pracować jak najlepiej, aby moja rodzina miała wszystko co jej potrzebne i aby pewnego dnia moje dzieci także zaczęły kontynuować tę pracę. Problem w tym, że każdego roku zastanawiam się czy aby na pewno będę miał komu przekazać dorobek życia kilku pokoleń naszej rodziny, bo moje dzieci wolą szybkie i wygodniejsze życie w mieście niż gospodarowanie na prawie 100 hektarach nowoczesnego gospodarstwa. ( No może moja najmłodsza córka będzie chciała to zrobić, bo ona jako jedyna bierze to pod uwagę w swoich planach na życie). Mój syn i starsza córka chcą mieć wszystko od razu, natychmiast, nie mają cierpliwości czekać. Chcą od razu przeskoczyć kilka etapów w życiu i stwarzać pozory, że żyją lepiej i wygodniej niż np my na tym samym etapie życia. Mój syn jest prezesem w dużej korporacji w Warszawie, zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych a mimo to zaciągnął na 25 lat kredyt, żeby kupić willę, której wartość znacznie przekracza jego dochody, ma też luksusowy samochód i ten też jest kupiony za kredyt. To samo jest z moją starszą córką - ma 28 lat i jest zadłużona na najbliższych 30 lat bo wzięła kredyt hipoteczny aby kupić 130-metrowe mieszkanie w apartamentowcu na Warszawskim Ursynowie. Moje dzieci, tak samo jak zastępy innych młodych ludzi wszystko w swoim żyć mają na kredyt a zupełnie nic za własne zarobione pieniądze, mimo że dzięki niem mogli by żyć na wygodnym poziomie. Prawie niczego nie odkładają. Wszystko "przejadają" na gromadzenie rozmaitych rzeczy, na wyjazdy zagraniczne, na życie grubo ponad stan. Kiedy ja czy moja żona próbowaliśmy im tłumaczyć, że ogromnie wiele ryzykują postępując w ten sposób, uśmiechają się tylko i mówią >tato/mamo wy myślicie po staremu a my po prostu dostrzegamy różne okazje jakie daje życie i korzystamy z nich. Nie ma powodu się martwić. Będzie dobrze< A nas to wszystko przeraża, bo widzimy, że to droga donikąd. Niestety większość ludzi budzi się dopiero wtedy kiedy komornik odbiera im za niespłacone długi wszystko co, wydawało się, że do nich należy. A ja uważam, że jeżeli kupujesz coś na kredyt to tak naprawdę to nie jest twoją własnością jedynie to co zdobywa się za własne wypracowane pieniądze jest prawdziwie twoje, tyle że większość ludzi w ogóle tak nie chce żyć. Dla mnie to coś nie do zaakceptowania. Bardzo dobrze napisane i mądre obie części tego artykułu. Bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skorek3/04/2020

      Ja się z panem całkowicie zgadzam! I mimo że jestem bardzo młody mam już bardzo dokładnie skrystalizowane plany na własną przyszłość i nie ma w nich miejsca na zadłużanie się. Mój ojciec zaszczepił mi bardzo silne przekonanie, że wartość ma jedynie to, co osiągnie się własnymi rekami a nie jakoś na skróty. Dlatego, ani teraz gdy jestem jeszcze studentem, ani w późniejszym czasie nie chcę generować sobie żadnych długów lecz chcę na wszystko zarobić sam. Robię to już teraz. Od długiego czasu moi rodzice nie muszą mi już pomagać finansowo. Mimo że studiuję na dziennych to jednocześnie co drugi wieczór i w weekendy pracuję jako barman. Dzięki temu mogłem wynająć sobie kawalerkę i wyprowadzić się z akademika oraz zarobić na pozostałe swoje potrzeby. Myślę,że jak się chce to można tylko oczywiście trzeba naprawdę chcieć.

      Usuń
    2. Skorek, bardzo mi się podoba Twoja postawa życiowa i stosunek do pieniędzy. Osoby myślące w taki sposób mają ogromne szanse na odniesienie w życiu sukcesu, zarówno w sprawach finansowym jak również w życiu osobistym, czego bardzo serdecznie Ci życzę! :)

      Usuń
  5. Dziękuję za Wasze komentarze w których dzielicie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami - bardzo je wszystkie wysoko cenię i mam nadzieję, że będziecie stałymi gośćmi mojego blogu. Pozdrawiam Was wszystkich. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy3/11/2020

    Fajna sprawa - jak kiedyś żyłem głupio i rozrzutnie to nigdzie nie zauważałem takich artykułów jak ten a jak od pewnego czasu intensywnie pracuję nad zmianą swojej postawy finansowej to co chwila znajduję różne publikacje przydatne w tym działaniu. Naprawdę każdemu polecam podjęcie takiej próby. Ja już prawie całkiem spłaciłem swoje długi jeszcze tylko kilka tysi zostało a już czuję się jak nowo narodzony. Lżejszy na duchu, spokojniejszy i szczęśliwszy. Warto to zrobić dla dobra własnego i rodziny. Sebastian Polk.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy3/12/2020

    O tym się bardzo wiele mówi, żeby ludzie zmienili nawyki konsumpcyjne ale w mojej ocenie to gadanie grochem o ścianę, bo większość ludzi to matoły, które i tak zadłużą się po uszy byle by tylko kupić sobie jakiś gadżecik w swoim przekonaniu świadczące o dobrobycie. Najbardziej mnie powala jak ludzie myślą, że jak kupią sobie drogi samochód albo najnowszego smartphone'a to dobrze ulokowali swoją kasę. No ręce opadają do samej ziemi, dlatego nie wierzę w uświadamianie ludzi ani w tym temacie ani w żadnym innym. Prawidłowe nawyki w każdym temacie wynosi się z domu i nie wierzę,że da się to zmienić później. BR.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca się z Tobą zgodzę. Wychowanie i wyniesione z domu wartości są bardzo ważne ale nie wszystkiego można się tam dowiedzieć, ponieważ rodzice nie są alfą i omegą mimo najszczerszych chęci. Dlatego ludziom trzeba rozmaite rzeczy tłumaczyć, czasem aż do znudzenia, bo tylko wtedy istnieje szansa, że wiedza stanie się dostępna dla każdego, kto zechce po nią sięgnąć. Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Anonimowy4/02/2020

    Aktualna sytuacja będzie doskonałym sprawdzianem tego jaką kto wyciągnął naukę z życiowych doświadczeń. Wolałbym nie być w skórze tych wszystkich mądrali żyjących na nieustanny kredyt, tonący wiecznie w długach, gdy jeden mały wirus rozpirzy nam gospodarkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce, niestety, ten sprawdzian może wypaść naprawdę kiepsko... :(

      Usuń
  9. Antek864/15/2020

    No to teraz masa ludzi, żyjących wiecznie na kredyt dowie się jak to jest polegać tylko na obiecankach rządu i banków. Kto wcześniej nie oprzytomniał i nie wyzbył się długów teraz ryzykuje, że włoży zęby w ścianę i straci wszystko jak wszystko zacznie padać na mordę. Ja trzy lata chodziłem na różne kursy, czytałem książki i pracowałem nad sobą,żeby wyzbyć się starego głupiego myślenia, żeby żyć na zasadzie zastaw się a postaw się, czyli grubo ponad stan wiecznie zadłużony. Spłaciłem wszystko długi około roku temu i teraz Bogu dziękuję, że to zrobiłem, bo chyba umarłbym ze strachu co teraz będzie jak się rozpętało to wariactwo koronawirusowe i najbardziej "zarażona" to robi się gospodarka, którą ciągną na dno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy4/16/2020

      Ostatnio śledzę zachodnie strony różnych specjalistów od finansów i bardzo wielu z nich mówi, że ten kryzys to będzie gigant, który rozwali definitywnie strefę euro i w ogóle przetasuje karty na całym świecie rozpirzając wszystko w drobny mak. Mówią, że miliony ludzi straci pracę i miliony zbankrutuję i ze świat nie będzie już taki sam jak dotychczas. Szczerze mówiąc to mnie to wszystko zaczyna przerażać. Jak zwykły człowiek może się zabezpieczyć na takie czasy jak nie jest bogaty? Zwłaszcza że ten gospodarczo finansowy armagedon ma trwać nawet ponad dekadę... A ja mam kredyt hipoteczny tylko w połowie spłacony a żona spory kredyt konsumpcyjny i bardzo niewiele oszczędności a teraz jak się zaczęła ta cała historia z koroną to nawet pewności nie mamy czy oboje zachowamy pracę... Przeciętny człowiek faktycznie jest głupi i nie myśli do przodu. Wierzymy, że zawsze będzie dobrze i zadłużamy się sądząc,że jakoś to się spłaci a rzeczy przecież trzeba mieć. A teraz okazuje się że to jest szczyt głupoty jak przychodzi taki czas jak ten teraz.

      Usuń
    2. W życiu nie da się całkowicie wszystkiego przewidzieć jednak to, co teraz się zaczyna było możliwe do przewidzenia już trzydzieści lat temu i faktycznie wielu to robiło pisząc i mówiąc o planach globalistów i im podobnych. Niestety, tylko niewielu chciało o tym już wtedy słuchać i wyciągać wnioski...

      Usuń
  10. Adam Kowalczyk4/16/2020

    Tak sobie myślę, że gdyby więcej ludzi myślało i postępowało w taki sposób o jakim mowa w artykule to dziś moglibyśmy nie mieć w ogóle kryzysu. To nie spadło z nieba lecz sami sobie wygenerowaliśmy. Zarówno ludzie jak i firmy opierają swoje funkcjonowanie na zadłużaniu się, cały współczesny świat oparty jest na długach co więcej do niedawna wmawiano nam, że to nic złego bo kredyty napędzają gospodarkę i pozwalają więcej konsumować. Tylko za jaką cenę? Ryzyka pełnego upadku, bankructwa, biedy powszechnej? Ja zawsze byłem wrogiem kredytów i zadłużania się i kiedy tłumaczyłem znajomym, że nie można się wzbogacić na pożyczanych pieniądzach, które potem trzeba oddać z wielkim procentem to mówili że jestem staroświecki i że na oszczędzaniu to raczej nikt się nie wzbogacił. Obecna sytuacja już pokazuje kto miał rację czy konsumenci kredytów czy też ludzie myślący w taki sposób jak ja. Moja rodzina jest teraz zabezpieczona na ponad rok - nawet jakbyśmy oboje stracili pracę to mamy z czego żyć a większość moich znajomych żyje w coraz większym stresie im dłużej obecna sytuacja się przeciąga. Trzęsą się,że za chwile nie będą mieli czym spłacić kolejne raty kredytów za mieszkania, samochody i wszystko inne i ze mogą wylądować na bezrobociu a potem na bruku. Nawet ci co naprawdę sporo zarabiali jęczą, że nie mają prawie żadnych oszczędności. większość ludzi wszytko "przejada" na bieżąco niezależnie od tego jak wiele mają a teraz jest dramat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym,że bardzo wielu ludzi nie widzi, a nawet w ogóle nie rozumie, tego co wokół nich się dzieje, pomimo że symptomy są już tak wyraźne iż, teoretycznie, każdy powinien je dostrzec.

      Usuń
  11. Anonimowy4/20/2020

    Obawiam się, że teraz jest już za późno dla wielu, żeby nauczyć się sztuki gospodarowania się pieniędzmi, bo szmelc jaki rządzący właśnie wywołali w gospodarce tak u nas jak i na świecie, może sprawić że rzesze ludzi nie będzie miało się już czym gospodarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jest to wysoce prawdopodobne ale mamy jeszcze szansę, przynajmniej zmniejszyć natężenie tego jeśli wszyscy weźmiemy się do pracy.

      Usuń
  12. Monika Ostrowska5/20/2020

    Znam kretynów, którzy nawet w obecnej chwili lecą i biorą kredyty mimo, że nie mają żadnej pewności czy jutro będą mieli jeszcze pracę. Ja dziękują Bogu, że udało się nam spłacić w zeszłym roku kredyt na mieszkania i teraz jesteśmy już wolni, bo w obecnej chwili mając kredyt to chyba umarłabym ze zgryzoty. Ale z tego co widzę po wielu znajomych to chyba do większości w ogóle nie dociera, że zadłużenie się to wielkie ryzyko i nieszczęście. Bardzo lekko sięgają po wszelkie pożyczki choć nie mają żadnej gwarancji, że będą mieli z czego je spłacać. Koszmar i skrajna głupota.

    OdpowiedzUsuń
  13. Malwina5/26/2020

    Przez ostatnie 25 lat ludzie zostali doskonale wytrasowani reklamami i zatracili czujność. Jeszcze zupełnie niedawno ludzie uważali zadłużanie się za coś złego i sięgali po pożyczki jak byli naprawdę przyparci do muru. Dziś pożycza każdy dosłownie na wszystko i kompletnie bez sensu a do tego taki nonsens jak niewiarygodność dla banku jak przez całe życie nie brałeś żadnego kredytu tylko żyłeś za swoje pieniądze. Kilka dni temu moja koleżanka wzięła 35 tysięcy kredytu i bank jej go dał mimo, że od ponad dwóch miesięcy siedzi w domu na przymusowym bezpłatnym urlopie, na który zesłał ją pracodawca z powodu epidemii, i w czwórkę żyją tylko z jednej pensji ( ona jej mąż i 2 dzieci ). Co gorsza ona nawet nie ma pewności, że będzie miała pracę jak się skończy ta pandemia a mimo to się zadłużają. Pytam ją na co ci ten kredyt a ona odpowiada, że na remont mieszkania. Pytam i musisz ten remont robić akurat teraz? A ona na to, że owszem bo co tak będą bez sensu w domu siedzieć jak można w tym czasie coś wyremontować. Tylko z czego będą potem spłacać ten kredyt to jak widać raczej nie jest w tej chwili przedmiotem zmartwienia. Szkoda gadać...

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy7/09/2020

    Super wpis. Ale są ludzie do których w żaden sposób nie dociera, że długi to problem a nie dobrodziejstwo. Mój kumpel wziął kredyt jak się tylko zaczął lockdown na remont mieszkania a miesięcy później został zwolniony z pracy. Teraz ma 40 tysiaków do spłaty za remont oraz kredyt hipoteczny jaki wziął na kupno tego mieszkania 10 lat temu. Od kilku miesięcy żyją z pensji jego żony, która jest pielęgniarką wraz z dwójką dzieci na które biorą 500+ i trzęsą gaciami przed komornikiem bo już dostali pisemko z banku ponaglające do spłaty a on jak na razie nowej pracy nie znalazł. Kosmos po prostu! Paweł.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy8/25/2020

    Kolega z pracy ostatnio pochwalił się, że właśnie dostał kredyt na remont mieszkania ( a jeszcze nie spłacił hipoteki ) no i bardzo się z tego cieszył. Pytam go - a co się stanie jak znowu zrobią lokdałn albo stracisz pracę? a on mi na to " aj tam czarnowidztwo, ludzie to tylko by najgorszego się spodziewali. Będzie dobrze, damy rade. Nie z takimi problemami dawaliśmy sobie radę." No i gadaj tu z głupim? W mojej firmie okroili nam pensje średnio o 20% i zwolnili 15 osób ale jak widać wielu myśli dalej po staremu i bierze kredyciki by żyć ponad stan i wiecznie być gołym. Ja mam 56 lat i w życiu nie brałem żadnego kredytu z banku. Raz przed laty pożyczałem większą sumę od rodziny jak moja żona miała poważne problemy ze zdrowiem. Pożyczkę szybko oddałem i miałem z głowy. Na wszystko inne sami zapracowaliśmy. Zbudowaliśmy dom. Córka jak za mąż wyszła to wraz z teściami pomogliśmy młodym kupić kawałek ziemi i postawić dom, żeby młodzi na własnym byli i rodzina miała dobry start. Jak człowiek chce to naprawdę na większość swoich potrzeb może sam zapracować. Ale większość nawet sobie nie uświadamia, że całe życie pracuje tylko po to aby bankom nabijać kabzę i całe życie nie mieć nic własnego. Im raczej nic ani nigdy nie dotrze do głowy. Mietek z Łódzkiego

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz