Smutek to stan, który obecnie bardzo często towarzyszy ludziom. Potrafi być bardzo dojmujący, uporczywy i destrukcyjny, zwłaszcza gdy człowiek popadający w smutek pozostawiony jest sam sobie.
Można śmiało powiedzieć, że smutek to choroba duszy, którą dziś dotkniętych jest bardzo wielu ludzi niezależnie od wieku, pozycji społecznej i materialnej czy regionu świata. Ze smutkiem zmagają się ludzie starzy i młodzi a nawet dzieci, co jest już alarmujące. Skąd taki stan? Dlaczego tak wielu ludzi w obecnych czasach jest smutnych i nieszczęśliwych mimo pozorności znacznie korzystniejszych warunków życia niż te jaki rzekomo były dawniej? I czy w ogóle jest to normalne, że całe zastępy ludzi żyje dziś w chronicznym smutku?
Mimo, iż w obecnych czasach powszechnie lansuje się przekonanie, że człowiek szczęśliwy to taki, który odniósł zawodowy lub społeczny sukces, krocząc skupiony wyłącznie na kreacji samego siebie, to tak naprawdę niewiele ma to wspólnego ani z prawdziwym stanem szczęśliwości i spełnienia, ani z jakimkolwiek sukcesem. Można na pewien czas zachłysnąć się możliwością zaspokajania różnych swoich zachcianek i marzeń za pomocą pieniędzy czy korzystania, na przykład, z pozycji społecznej lub stanowiska, jednak na dłuższą metę taka sytuacja jest bardziej destruktywna i patologizująca postrzeganie świata i samego siebie, niż faktycznie budująca i uszczęśliwiająca, ponieważ człowiek w swej istocie nie jest dla rzeczy lecz dla ducha, a rzeczy mogą dla niego co najwyżej być narzędziami do tworzenia dla siebie środowiska możliwie najlepszego do rozwoju tegoż ducha. Pieniądze to narzędzia, wszelkie przedmioty to także tylko narzędzia a nie cele same w sobie – tymczasem „rzeczywistość” lansowana dla współczesnego człowieka to przekonanie, że nieustanna gonitwa za odnoszeniem materialnego „sukcesu” jest kluczem do bycia szczęśliwym i prowadzenia udanego, i pełnego radości, życia. Niestety nikt nie mówi ile wedle tej teorii powinieneś zgromadzić zarówno pieniędzy jak i „sukcesów”, aby ów stan szczęśliwości i spełnienia osiągnąć, co oznacza, że im więcej ludzie zdobywają, tym jeszcze więcej pragną i pozostają wciąż nieusatysfakcjonowani i niezaspokojeni w swoim ślepym wyścigu pięcia się w górę... Donikąd, tak naprawdę.
Przez to mnóstwo ludzi, zarówno tych bogatych i uprzywilejowanych, jak i tych, którzy takimi nie są, w pewnym momencie swego życia, zaczynają odczuwać bezsens, bezcelowość, bezowocność i beznadzieję takiego właśnie modelu a jednocześnie nie potrafią się od niego uwolnić, bo nie sądzą, ażeby istniało cokolwiek więcej, co warte byłoby uwagi, działania czy walki. Ostatecznie ich życie sprowadza się wyłącznie do wszelkiego rodzaju konsumpcji bez faktycznej możliwości tworzenia czegoś ponadczasowo wartościowego i trwałego oraz bez prawdziwego osobistego wzrostu i rozwoju. Za każdym razem, gdy człowiek żyje wbrew sobie, prędzej czy później dopada go wewnętrzne wyeksploatowanie, co objawia się niskimi stanami ducha i emocji, które ostatecznie mogą doprowadzić do poważnych chorób a nawet śmierci. Jednym z takich objawów jest właśnie chroniczny smutek i zniechęcenie, nazywane często depresją.
Inną jego przyczyną, ale także będąca konsekwencją lansowanego współczesnego modelu życia, jest samotność i powierzchowność.
Postęp technologiczny jeśli nie idzie w parze z rozwojem duchowym i moralnym, prowadzi do rozdźwięku między człowiekiem a środowiskiem w jakim żyje. Tak zwany świat, który skupia się dziś wyłącznie na ego i konsumpcjonizmie, czyli mówiąc prościej wyłącznie na braniu lecz nie dawaniu zupełnie niczego z siebie, nie jest miejscem w którym można budować prawdziwe głębokie relacje z drugim człowiekiem, ponieważ takie relacje budować można wyłącznie w oparciu o dawanie, do czego system tresujący współczesnego człowieka nie jest w ogóle zdolny, a większość ludzi, którzy weń uwierzyli i podążają za owym systemem, nawet nie jest w stanie zrozumieć, że istnieje coś więcej, coś poza tym, i że można żyć całkowicie inaczej. Dziś większość ludzi postrzega innych wyłącznie jako środek do osiągnięcia czegoś dla samego siebie i nie dostrzega żadnego „interesu” w byciu z kimś dla samego pragnienia dzielenia z kimś drugim własnego życia i doświadczeń, takimi jakie one są a nie takimi jakie chcieliby oni przedstawiać je innym. Takie środowisko nie sprzyja ani głębokiej miłości ani prawdziwej przyjaźni, ani nawet szczerej znajomości. A bez bliskich, szczerych i głębokich relacji z drugim człowiekiem nie można czuć się prawdziwie szczęśliwym. Bez tych samych głębokich uczuć i relacji nie sposób jest stworzyć prawdziwej i trwałej rodziny, która jest dla człowieka zarówno azylem bezpieczeństwa jak i korzeniami drzewa jakim jest nasze życie.
Samotność to niebywale destrukcyjny stan w jaki można popaść i zawsze idzie w parze z dogłębnym smutkiem. Ludzie, a dokładnie mówiąc wszystko co żyje a więc zwierzęta także, istnieją dla dzielenia siebie z innymi a nie wyłącznie dla siebie. Jeżeli nie można tego zaspokoić, prędzej czy później wszelkie iluzje jakimi się mamimy upadają i dopada nas smutek płynący ze stanu opuszczenia, samotności – niezaspokojenia głębokich potrzeb naszego serca i ducha.
Innym generatorem narastającego w ludziach smutku jest życie w niemal kompletnym oderwaniu od natury.
Tak zwana cywilizacja zamknęła większość populacji ludzkiej w miastach, w środowisku całkowicie nienaturalnym i niesprzyjającym rzeczywistemu rozwojowi. Żyjemy w betonowych domach, chodzimy po betonowych trotuarach, oddychamy zatrutym miejskim powietrzem, wszędzie jeździmy zamknięci w samochodach; nie zwracamy uwagi na niebo nad głową, nie słyszymy ptaków śpiewających na drzewach, nie potrafimy cieszyć się pięknem kwiatów i boimy się dosłownie wszystkiego od owada aż po blask słońca; i większość ludzi nawet nie widzi i nie rozumie tego, iż żyje w jakimś obłąkanym więzieniu w którym wmawia się innym, że to co dobre i naturale jest dla nich złe a to, co zaburzone i niebezpieczne, dobre. Miasta, przynajmniej takie jakimi znamy je dziś, to twór całkowicie sztuczny i nieprzyjazny zarówno wobec życia jak i psychiki człowieka. Jesteśmy częścią natury i aby móc prawidłowo wzrastać, powinniśmy funkcjonować w harmonijnej koegzystencji z naturą. Oderwanie od niej jest jak powolne, ale stałe, zażywanie trucizny w celu pozbawienia się życia.
Jeżeli chcemy być w mocnej i trwałej równowadze psychicznej i emocjonalnej powinniśmy mieć stały i silny kontakt z naturą. Jeżeli z rozmaitych przyczyn nie możemy sobie pozwolić na przeprowadzkę gdzieś na wieś, to przynajmniej dbajmy o to, aby najczęściej jak to tylko jest możliwe, mieć regularny kontakt z prawdziwą przyrodą. Róbmy wypady do lasu, w góry, na odludzia pełne łąk, kwiatów i drzew; chodźmy regularnie na spacery do parku, uczmy się zwracać uwagę na ptaki zwierzęta, kwiaty, drzewa, niebo nad głową – na wszystko co pokaże nam i przypomni jak piękna jest przyroda i jak niezbędna jest nam ona do normalnego i zdrowego życia. Każdy taki spacer, kontakt z naturą, ładuje nasze akumulatory naprawdę potężną siłą, która wzmacnia w budowaniu odporności i równowagi, zarówno tej fizycznej jak też i tej duchowo-psychicznej. Uczmy się na nowo budować realne, głębokie więzi z innymi ludźmi zamiast stwarzać dla siebie piekiełko wirtualnych „znajomości”, które w większości nic nie znaczą i niczego prawdziwego nie wnoszą do naszego życia. Uczmy się kochać dla samego kochania a nie dla jakichś wydumanych przyczyn, sprawiających, że ktoś „zasługuje”, lub nie, na miłość. Uczmy się od nowa akceptować samych siebie i innych takimi jakimi jesteśmy, zamiast imitować cudze postawy i zachowania wmawiając sobie, że tak jest lepiej. Bez prawdziwej miłości, przyjaźni, głębokich więzi z drugim człowiekiem, z naturą, z życiem daleko nie zajdziemy ani jako społeczeństwo ani jako pojedynczy człowiek.
Wielu ludzi zaczyna to już doskonale rozumieć, i wielu ludzi szuka sposobów na trwałe odbudowanie swego kontaktu z naturą, z drugim człowiekiem, tak samo jak na odbudowanie swoich więzi duchowych i mistycznych, które także są kolosalnie ważne w osiąganiu i utrzymywaniu osobistego stanu szczęśliwości i spełnienia. Ale to jest już temat na zupełnie inny artykuł...
Rita Blackwood
Pani Rito, bardzo dziękuję, że porusza Pani na swoim blogu także i takie tematy. Teraz tak trudno normalnie porozmawiać z drugim człowiekiem o rzeczach które bolą, żeby nie zostać albo wyśmianym albo od razu upchniętym do jakiejś stygmatyzowanej przegródki. Ludzie mają dzisiaj tak wiele problemów ze swoim życiem i ze swoja psychiką. Strasznie odbiegliśmy w jakieś ślepe zaułki które nas wyczerpują i ograbiają z życia i normalnych kontaktów z drugim człowiekiem. Trzeba mówić głośno o tym. Trzeba pokazywać że człowiek w oderwaniu zarówno od środowiska naturalnego jak i normalnych więzi z innymi ludźmi nie może pozostać w równowadze ani w szczęściu.
OdpowiedzUsuńTekst jak zawsze u Pani mądry i głęboki. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam z Piotrkowa Trybunalskiego. Liliana Zaorska
Dziękuję. Ja własnie jestem na etapie wychodzenia z takiego stanu. Przez większość życia żyłam w smutku i poczuciu niskiej wartości. Wychowałam się w bidulu. To co tam doświadczyło sprawiło, że zawsze czułam się gorsza, niechciana, nieudana, niepotrzebna i na nic niezasługująca... i faktycznie to dawało mi życie, bo tak siebie widziałam. Wszystko nagle się zmieniło po moim wypadku samochodowym 6 lat temu. Ledwo uszłam z życiem. Długo byłam w śpiączce a jeszcze dłużej trwała moja rehabilitacja. I to właśnie mój rehabilitant otworzył mi oczy na to jak wiele jesteśmy w stanie dokonać i zmienić w swoim życiu zmieniając swój stosunek do samego siebie, emocje jakimi się kierujemy i sposób myślenia. Dzięki niemu, dzięki pracy z nim nie tylko odzyskałam w pełni sprawność fizyczną ale przede wszystkim odkryłam samą się i nauczyłam się poznawać to kim jestem, czego naprawdę chcę i co mogę osiągnąć. Czasem wielki dramat jest nam potrzebny do odkrycia jeszcze większych rzeczy, dzięki którym możemy zmienić w swoim życiu dosłownie wszystko.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten tekst i serdecznie pozdrawiam. Ula ze Zduńskiej Woli.
Zaczęłam czytać Pani bloga w pandemię i od tamtej pory nie przegapiłam ani jednego Pani tekstu. Bardzo mi one pomogły nie raz w tym okresie. Cieszę się, że blog wciąż istnieje i przynosi tyle interesujących treści. Dziękuję za nie i te wszystkie ważne słowa. Pozdrawiam najserdeczniej z serca Teksasu ❤️🌼☀️
OdpowiedzUsuń